Pewien kraj: Talizmany

 


Rok 2565 obfituje w emocje. Pomijam, że pół dnia spędziłam w szpitalu czekając na zagipsowanie złamanej nogi Piotra. Z samego rana udałam się na mój ulubiony targ magicznych amuletów. Powyżej kot śpiący na towarze, Tajlandia to bardzo czarujący kraj. Nie to co Madagaskar, gdzie jedzą koty. Nawet jak w jednym sklepie najpierw poczułam siki kota, a potem maleństwo przebiegło mi pod nogami, to się tylko uśmiechnęłam. Tu są mile widziane. Tajskie koty często są dość tłuste... 

Szukałam talizmanów na prezenty, które potem rozdaję przyjaciołom w różnych częściach globu. W Polsce na takie prezenty zasłużyło parę osób. Niektóre dają pieniądze czy potencję, inne szczęście, uśmiech losu, ochronę Garudy czy lekki poród. Pozwalają znaleźć kochanka, zajść w ciążę, gwarantują długowieczność albo siłę. Czasem pod tajskimi świątyniami spotykam ludzi odzianych w zbroję z amuletów, których nigdy nie zdejmują. Tym mój przewodnik zawsze daje ze 100 bath, wierząc, że przyniesie mu to dobrą karmę. 

Dzisiaj poszukując konkretnego talizmanu przez okrągłą godzinę musiałam się poddać. Nie było. Znalazłam sporo dziwnych gadżetów. Pytając o znaczenie jednego z nich przewodnika, musiałam zasięgnąć teleporady mnicha. Zrobił zdjęcie i posłał do klasztoru. Po chwili już wiedziałam czemu jeden stwór ma długi jęzor. Zaprosicie na kawkę, to wam opowiem...

Poniżej parę fotek, dla konseserów. 










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem