Francja: Senne Biot, malownicze St Paul de Vence
Biot w porze popołudniowej, w przeciwieństwie do nadmiernie zatłoczonego Eze o poranku okazało się porażająco spokojne. Prawie wymarłe. Nic dziwnego. Gorąco. Dawno tu nie byłam. Kiedyś przydarzyło mi się robić zakupy na tutejszym targu. Pamietam, że szukałam kwiatów cukinii do ciasta naleśnikowego. Dzisiaj jednak wioska była ultra spokojna. Co prawda sklepy były częściowo pootwierane, co o tej porze aż dziwi, nawet tarasy restauracji były trochę wypełnione, ale to już nie był czas na obiad. Co najwyżej na kawę. Słynne szkło dmuchane z Biot ledwo było gdzie pokazać. Nie zabawiliśmy tu długo. Owszem, można się przejść pośród domów z kamienia o średniowiecznym rodowodzie, ale ani to za ładne, ani nie dość zadbane, żeby ściągać tu turystów. Trochę tych ukwieconych arkad koło kościoła było fajnych, ale nie uważam tego za konieczny punkt programu. Jakbym była obok, przejazdem, to może stanęłabym na pół godzinki spaceru i kawę, ale zdecydowanie to nie jest jakaś bomba zwalająca z nóg. Jedna