Jeśli naszym przeznaczeniem jest się spotkać, nic tego nie zatrzyma. Dzisiaj wyprawa na targ poza Bangkok. Rano małe bieganko. Spotkałam 1 psa, smacznie spał, nie chciał mnie wąchać, ani obszczekiwać. Uff. Amulet antypsowy działa. Magic power Mam 1000% energii. Wysysam ją z tej ziemi. Z tego słońca, ryżu, z tej truskawkowej fanty dla duchów, od wszystkiego co żywe i nieżywe. Chyba jakąś bramę energetyczną otwarłam i wszystkim się udziela. Very happy. Jadę sobie vanem i czytam prasę tajską. Nie, nie znam języka. Ale mam podpisane obrazki. Oglądam zatem zdjęcia z festiwalu kwatów, walki słoni, składanie darów. I tłumaczę googlem. Od wczoraj mam nowe amulety i inne gadżety ochronne. Dostałam na śniadaniu od Tony. Pojechał wczoraj rano z grupą do Kanchanaburi, ja zostałam w Bangkoku. Na kolacji pyta mnie szefowa przewodników czy jadę na targ. No tak. A ona się śmieje, że moje Przeznaczenie też tam nazajutrz będzie. A tak w ogóle to czemu się nie przeprwadzę na stałe do Bangkoku?...
Angkor nadal lewituje Od tygodnia jeżdżę po krajach objętych konfliktem granicznym: Tajlandii i Kambodży. Sytuacja nie obejmuje stref turystycznych, od 3 dni trwa eskalacja i ewakuacje, ale tylko na granicy. Obecnie Tajowie ewakuowali 138 tysięcy ludzi, ale i w Kambodży rozpoczęto czyszczenie granicy. Wczoraj jadąc z Siem Reap do Phonm Penh, około 300km na południe, widzieliśmy sporo wozów z dobytkiem i rodzinami na rejestracjach z północnych prowincji Kambodży. Jechały małe chińskie traktory, a na pace z prowizorycznym zadaszeniem z worków dzieci, kobiety, motory, worki ryżu, jakieś sprzęty. Tylko jeden mały konwój wojskowy jechał w przeciwną stronę, bo wojsko wzmocnione osobistą strażą przywódców kraju już tam jest od 2 miesięcy. W przyszłym roku w Kambodży rusza powszechny pobór do wojska na 2 letnie szkolenie męższczyzn w wieku 18 do 30 lat. Sporo ludzi z granicy ucieka do rodzin albo będą szukać schronienia w świątyniach, bo tam są duże zadaszone przestrzenie zdolne pomieścić ucho...
Wczoraj wieczorem poszłam na masaż. Po całym dniu miałam jednak kłopot, no co salon, to bardziej śmierdziało stęchlizną. Ja wiem, że oczekiwanie fajnego masażu na tutejszej ulicy jest średnim pomysłem. To nie Tajlandia! Należał mi się jednak, bo już 2 dzień jestem na Bali i po 13-godzinnym locie naprawdę na niego zasłużyłam. Idę sobie ulicą, moją uwagę zwracają 3 klatki z papużkami. Jedna jest w szczególnie złym stanie. Natroszone piórka. Próbuje się schować przed upałem i hałasem. A może raczej przed chaosem. Ledwo żyje. Co za potwór trzyma papużkę w takich warunkach???? Bardzo jej współczuję, ale nie wiem co mogę zrobić. W nocy jak zwykle się wybudziłam koło 2, wyspana. Tyle co padłam, a tu już pobudka. Zaczęłam szukać informacji o Nusa Penida, bo mam tam opcję, a nie byłam. Byli moi turyści, nawet mi foty posłali, zachwyceni, więc się tam za parę dni wybieram. Z grupą lub i bez. I czytam o tamtejszym sanktuarium dla szpaka balijskiego. Boroczek ma nieszczęście, że jest biały, c...
Komentarze
Prześlij komentarz