Francja: Śladami Toulouse-Lautreca. Le Bon Bock w Paryżu.
Moje ostatnie pelegrynacje po Albi zmusiły mnie do odwiedzenia knajpy paryskiej Toulouse-Lautreca u podnóża Montmartru. Nie była to pora ani obiadowa, ani kolacyjna, więc wpadałam tam na małe café gourmand. Interesował mnie jednak sam lokal. Niewielki. Niepozorny. Le Bon Bock. Wspomniano o nim w jakimś filmie o artyście, więc zadałam sobie trud zejścia ze wzgórza. Zanurzenie się w atmosferze XIX wieku było niczym rollercoaster. Samo miejsce dość zaniedbane, pomimo pierwszego wrażenia. Niemniej mogłam sobie tam łatwo wyobrazić śpiewające w lokalnym dialekcie towarzystwo z salce z tyłu. Jak w Au Lapin Agile. Wiecie co znaczy étouffer un perroquet? To tutaj popijano absynt, zatem wychylenie zielonego trunku tak nazywali bywalcy: duszeniem papugi. Dopiero w 1915 roku rząd zakazał sprzedaży alkoholu na bazie piołunu. Ten lokal kojarzy mi się z bohemą, młodymi Włoszkami czekającymi na zatrudnienie na placu Pigalle, łatwo sobie tu wyobrazić zgorszenie i wulgarne harce biesiadników. Podarowała