Posty

Wyświetlam posty z etykietą rikitikipodrozniki

Dania: Wyborna Jutlandia

Obraz
Czysto, schludnie, ordung! Tylko pogoda w kratkę. Początek września bywa już tutaj mokrawy. Chmury przelatują nad Jutlandią: czasem słońce, czasem deszcz. Dotarłam do samego końca. Aż za Skagen, do Grenen. Tu łączy się Bałtyk z Morzem Północnym, a wydmy nadal są ruchome, zasypały nawet kościół. Dzięki wizycie w oceanarium wiem co tu pływa, naturalnie nie jest to tak fantastyczne jak jakimś Durbanie w RPA czy kolorowe jak choćby w Monaco, ale daje pewne spojrzenie na faunę morską wokoło. Idę wzdłuż morza. 1 mila po piachu, sypkim. Wieje. Niby 20 stopni, ale przydaje się wiatrówka. Można moczyć nogi, ja wybieram opcję w butach sportowych. Wracam z wydmą w środku. Wysypuję piach. Wracam do autokaru. Jak nie pada, to wycieczka jest warta zachodu, ale w deszczu sobie tego nie wyobrażam, chyba że traktorem za 40 DKK (6€).  Czas na rybkę w smażalni w Skagen, tu jest największa przetwórnia owoców morza w Danii. Intensywnie pachnie rybą, ale ceny przyjaźniejsze niż nad Bałtykiem. Podstawowe...

Dania: Pohyggujmy w słońcu Kopenhagi

Obraz
Prom dopłynął do Ystad. Wysiadamy. Tylko gdzie ta Skandynawia? Nic nie widać o 7 rano. Wszędzie mgła. Jak w reklamie na spotify: Poczuła powiew chłodu i pomyślała, że to już jesień, a to był tylko dział mrożonek, jesieniary zrobią wszystko, żeby poczuć ten klimat. No mniej więcej tak to leci;) Wjeżdżamy w tę mgłę, ale prognozy obiecują słońce. Czas pokonać most nad Sundem i zobaczyć duńską stolicę.  Tak, Kopenhaga to czasem też inna pogoda niż zimno, wiatr i ulewa. Zdecydowanie można się tu zakochać. Hygge - radość z codzienności. Skupienie się na chwili. Taki buddyzm po lokalnemu do mnie bardzo przemawia. Cenowo znośnie. Przelicznik: cena na pół = pln. 50 dkk = 25 pln. Obiad to około 200 dkk, czyli po warszawsku. Burger z 55 do 85 w wersji ubogiej. Za 130- 150 jakieś jedzenie można już znaleźć. Gotowe jedzenie w markecie w tylu pokebowl tak do 100 dkk.  Syrenka wygrzewa się w słońcu, symbol miasta oblepiają tłumy, a jest niedzielny poranek, co będzie jak dopłyną gigantyczne s...

Tajlandia, Kambodża, Wietnam: Żegnaj poro deszczowa!

Obraz
Dwa tygodnie minęły ani nie wiadomo kiedy. Lipiec na Azję Południowo-Wschodnią jest świetny, opadów mało, choć prognozy ciągle zapowiadają deszcze i burze. Ani razu porządnie nie zmokliśmy, nie licząc krótkiej mżawki na początku imprezy. Dzisiaj opuszczamy Ho Chi Minh, wymasowani, pełni wrażeń, planując powrót.  Tak oto zaczął się sierpień. Nie bardzo chce nam się wracać do Europy. U nas ponoć sporo opadów i do tego 20 stopni, co jak na lipiec nie jest zachęcające. Wczoraj już odpuściłam masaż. Za dużo. Został mi ostatni dzień spacerów po Sajgonie i opowieści o tym, czym jest współczesny komunizm. Zaczynamy dzień o 11h30, więc na spokojnie. Czeka nas 10h30 lotu do Stambułu i kolejne 2h30 w samolocie do Warszawy, ale warto znieść tę podróż, bo azjatycka egzotyka, tutejsza nieprzewidywalnosć, intensywność smaków i zapachów nijak nie są oddawane na ekranach telewizorów. Kto nie pochrupał szarnańczy, nie poczuł wprawnych rąk masażysty czy nie czołgał się w tunelach Cu Chi, tudzież nie ...