Francja: Kanikuły od Paryża po Lazury

Po kolejnych 10 dniach w podróży marzę już tylko o odespaniu, a miałam naprawdę przesympatyczną imprezę, prawie relaks i wakacje. Tylko na koniec kazano mi jechać z wykluczonej komunikacyjnie wioski w niedzielę rano transportem publicznym do Nicei, co mnie jednak trochę nerwów kosztowało. Na szczęście biuro ogarnęło transport prywatny. Do tego zawody triatlonowe Ironaman i zamknięcie miasta, tramwaj, którego kasownik po 22 z 40 biletów się zaciął... takie banały. A jednak to obciąża. Do tego upał do 41 stopni i spory spacer do zrealizowania. Daliśmy radę, nie było wyboru. Miałam super ekipę samoliczącą. To się zaczęło już z 2 dni temu: już mi zgłaszano, że wszyscy, albo, że x brakuje. Dzisiaj osiągnęliśmy mistrzostwo. Zanim cokolwiek się odezwałam, już wszyscy byli. Szwajcarzy mogą według nas sobie zegarki ustawiać! Takie wycieczki to można prowadzić. Żal zostawiać. Co zwiedzaliśmy? 4 z 5 największych miast. wielkomiejski Paryż, portową Marsylię, renesansowy Lyon, lazurową N...