Posty

Wyświetlam posty z etykietą Polska

Polska: Witaj w Ojczyźnie

Obraz
Paryskie dni dobiegły końca. Wróciłam do Polski. Okęcie. Pół godziny po wylądowaniu miałam już walizkę. Trzeba zacząć planować kolejne wyjazdy. Za chwilę Szwajcaria. I tak sobie idę do wyjścia. O! Trzeba czekać ponad 20 minut na autobus, plus przesiadka. 23h15 będę w hotelu... Hmmm. A może by tak pieszo? Walizka nie jest ciężka. Warszawa po deszczu, przyjemna temperatura. Naprawdę chciało mi się przespacerować. Ile mi to zajmie? 30 minut, może ciut więcej z torbą. Idę. Trasa mi się zaczęła coś dłużyć. W końcu noc. Może pomyliłam coś? Spawdzam mapę. Nie, dobrze idę. Człap, człap. Docieram do hotelu.  Coś nie gra. Pani szuka i szuka... Czy ja mam potwierdzenie? No tak. Otwieram załącznik...  ... ...nie ten hotel.  Serio:( Jest 23h15, a ja nie w tym hotelu, co na dokumentach. Biuro pisało, że czekają na potwierdzenie z BB, potem, że w załączniku voucher. Jakieś cyferki.pdf. Nawet go nie otwierałam. W końcu biegałam po Paryżu martwiąc się jakie nieprzewidywalności mogą mnie spotkać przed O

Polska: Dolina Kochłówki

Obraz
Powiem uczciwie: Dolina Kochłówki to nie jest miejsce, gdzie się przyjeżdża oglądać ptaki. Rzeka od lat cuchnie, bo pobliska oczyszczalnia nie wyrabia i co najdziwniejsze: nadal żyją tam zwierzęta, choć to ekologiczny dramat. Po wielu latach odkąd wybudowano w okolicy osiedla, teren ten zarasta. Pola zmieniły się w dzikie lasy. A na pokopalnianych hałdach mamy sarny, jeże, zające i pełno ptaków. Człowiek sobie poradzi: wodę pijemy przefiltrowaną. Zwierzęta takich luksusów nie mają.  Zrobiłam majowy wypad w celu skontrolowania co tak naprawdę tam mieszka. Łabędzie, krzyżówki, łyski, śmieszki to łatwo wypatrzeć. Widać i słychać. Za pomocą Merlina weszłam w świat ptasich szczebiotów. Na osiedlach pełno srok, kawek i szpaków. A na polach: kapturka, bogatka, modraszka, sikora uboga, pliszka górska, potrzos, rudzik, piecuszek, potrzos, pierwiosnek, rzadziej zięba. A nad wodą jeszcze trzciniak, świstunka i cierniówka. Co jakiś czas odzywa się kukułka i parę razy słyszałam drapieżniki. A nawet

Polska: Jeziorsko ornitologicznie

Obraz
Moje nowe hobby ornitologiczne właśnie się rozbudowuje. Przeszłam z etapu co tak ćwierka pod domem do nowego stadium: poszerzamy katalog. Zatem jestem nad Jeziorskiem, między Łodzią a Sieradzem. Tym razem mam z sobą aparat i próbuję go wykorzystać do rozpoznania okolicznej awifauny. Dźwiękowo jest fajnie: kwatera nazywa się Ptasi Folwark, więc ćwierkańców tu nie brakuje. I tak z okna zrobiłam rozmazaną fotkę pliszki żółtej, a na samotnym drzewie złapałam cierniówkę. Generalnie najpierw łapię głosy, potem z tego staram się wybrać co by to mogło być jak coś zobaczę, więc zakładam, że mogę mieć rację, ale dopuszczam też opcję, że jest jakaś pomyłka. W końcu dopiero zaczynam zabawę z ptakami. I szczerze: najbardziej mnie kręcą te trudne, małe i ruchliwe. Z daleka widzę je szare i jednakowe, z bliska odkrywam kolor. One są przeurocze. Słyszałam też szczygły, grubodzioba: wyzwań nie brakuje. Pełno tu jaskółek, ale też z daleka widziałam potrzeszcza. A najlepsze jest to, że jutro będę wstawać

Polska: Wycieczki ornitologiczne

Obraz
Kiedy zimą wystawialiśmy za okno kulki dla ptaków, to mogliśmy oglądać wróble, sikorki, kowaliki, a czasem jakieś rzadsze ptaszki. Zdarzało się nawet 7 bogatek jednocześnie. Owszem, czasem robiłam im zdjęcia. Naprawdę nie jestem mistrzem identyfikacji, więc bez aparatu z zoomem nie mogłam się ptakom przyjrzeć. Nie widzę też za dobrze. Ostatnio jednak sąsiad nam podarował budkę lęgową. Może z miesiąc temu. Kiedy wróciłam z ostatniej podróży odkryłam tam ptaka. Co to jest? Widać tylko łeb. Naładowałam akumulatory do starego aparatu z zoomem i odkryłam rodzinę krętogłowa. A co on je? Ano mrówki. A że mamy ich plagę i zdarza im się już biegać po domu, ptaki rozgrzebujące mrowiska naprzeciwko okna sprawiły mi dużo radości. Podejrzewam, że plaga robactwa na elewacji mogła mieć coś wspólnego z remontami: wymianą dachu i ociepleniem. Zapewne stare miejsca lęgowe zniknęły.  Krętogłów jest mały, ale ma jęzor na 6.5cm. Jest dzięciołem, co sobie sam nie umie wykuć dziupli, mieszka więc w kwaterach

Polska: Rafał Olbiński w Katowicach

Obraz
Dzisiaj kultura wysoka. Muzeum Historyczne Miasta Katowice. Od paru tygodni chodziła za mną ta wystawa. Polski artysta z Stanów Zjednoczonych. Można znaleźć różne inkografie za około 2500 zł, ale z obrazami słabo. Może na aukcjach. Dlatego wybrałam się do muzeum. Tak, specjalnie na tę wystawę. Było pusto, jak to w naszych instytucjach kultury. Cisza, spokój, a wokoło świat niesamowitości.  Zaraz mi się przypomniała matura ustna z polskiego: opowiedz o wydarzeniu kulturalnym. Akurat byłam po wystawie World Press Foto. Zrobiłam wrażenie na komisji. Kto z was był w muzeum w waszym mieście ostatnio? No! Rachunek sumienia. Ja zwiedzałam okoliczne polskie muzea w epoce okołopandemicznej. Zaglądam czasem na wystawy. A wiadomo,  co ci się może w życiu przydać? Wiecie, że organizowane są spotkania z ludźmi Mającymi Wiedzę? Różne dyskusje, debaty... Realny świat spoza ekranów telewizora czy smartphona. Uwielbiam artystów kontrowersyjnych. A Olbiński się po prostu podoba. Panom szczególnie: pełno

Bieganie: Dyszka na dobry humor

Obraz
Cześć, cześć! Mam wolne, więc biegam. Biegam, bo mogę, nie bo muszę. Wreszcie nie mam obowiązku wstawać o 4 rano, żeby zdążyć zrobić trening przed robotą. A potem mogę spać i spać. Pierwszy raz od 2 miesięcy spałam ponad 8h! I w dzień dobiłam kolejne 3h. Naprawdę już jechałam na rezerwie. W lipcu: 5 grup. Wysiadałam z autokaru, żeby wymienić ubrania, na odespanie nie było czasu. Pytacie czy ćwiczę do maratonu. No nie. Nie mam takich planów. Może kiedyś. Biegam, bo mi to daje satysfakcję. Na 5 km chciałam pobiec poniżej 30 minut: dałam radę. Mi to wystarczy. Skończyłam szkolenie na 5 km  (11 tygodni) i teraz robię kolejne: cel to 10 km w 55 minut. Nie jest to jakieś może bardzo ambitne, ale obecnie zajmuje mi to na spokojnie koło 70, więc jak dla mnie to i tak jest wyczyn. Teraz plan jest ambitniejszy objętościowo, więc robię dziennie średnio 7 km, ale w realu to oznacza dni z trasą na 10-20km.  I teraz moje ulubione pytanie: czy ty się nie przemęczasz? Czy wiesz, że to nie jest zdrowo

Polska: Zimowy Kraków

Obraz
Odkąd wyprowadziłam się z Krakowa, rzadko tu bywam. Miasto kojarzyło mi się z smogiem i korkami. I tysiącami turystów. Nie miałam kłopotu, by zostawić to za sobą. Teraz jednak wracam w swoje zaułki z sentymentem. Wczorajsza wycieczka uświadomiła mi, że grudniowy Kraków naprawdę jest atrakcyjny. Turystów troszeczkę. Jakość powietrza w normie. A do tego cała starówka pokryta śniegiem. Wszystko mi się podobało. Rynek, jarmark, bryczki, wszystkie drzewa w czapach swieżego śniegu. Bajkowo. I hejnał w południe, czasem słychać go było u mnie w domu, ale tak o 2 nad ranem, jak ulice spały. Krakowa nie zwiedzam. Kraków odwiedzam. Może nie za często, choć z Katowic to tylko 80 kilometrów, ale wracam tu z nostalgią. Wszystko mi się z czymś kojarzy. Nie wiem czy się kiedyś przeprowadzę ponownie pod Wawel, nie wykluczam. Może jak przestanę być  nomadą.  Polecam każdemu wypad do Krakowa zimą. Wawel w białym płaszczyku zachwyca wytwornością. Rynek kipi życiem. Ulice w świątecznych stroikach nastrajaj