Posty

Wyświetlam posty z etykietą RPA

RPA: Akwarium

Obraz
Jestem w Durbanie. Przed akwarium z rekinami. Chłodno, klima pracuje. Na zewnątrz upał 27 stopni. A tu przyjemnie. O 15h jest pokaz delfinów, czyli w akwarium pustawo. Usiadłam przy ogromnym oknie i studiuję rekiny. Kręci się ich tu z 7. Różne gatunki. Nierychliwie pływają. Jeden śpi. Inne przepływają w zwolnionym tempie. To jak telewizor dużo D. Oglądanie z bliska tych olbrzymów mnie hipnotyzuje. Durbańskie plaże mają siatki chroniące kąpiących się przed rekinami Oceanu Indyjskiego. Trzeba przyznać, że zdarzają się wypadki nadgryzień ludzi przez rekiny na plażach RPA. Jeden młody rekin ma ranę z wyraźnym odbiciem zębów. Reszta to wielkie okazy. Gdybym rysowała obrazek, to oko byłoby jakoś wyżej, a nie przy samym końcu pyska. Widzę wystające zęby. Jak u Baba Jagi. Rekiny dostojnie się poruszają. Powoli rozróżniam je. W sumie to pływa tu też sporo innych ryb, ale ja widzę tylko te wielkie. Z tyłu słyszę Basię: czy nie idę na pokaz delfinów? Nie. Widziałam je wiele razy, także tutaj w U&

RPA: Hipki z St. Lucia

Obraz
Po co jechać na Cape Vidal? No ja na bieganie w dziczy. Dzisiaj zaliczyłam 10km pośród stad koczkodanów i guźców. A zaczęło się od wyzwania Garmina: wczoraj- dzisiaj lub jutro mam przebiec 10km. Wczoraj cały dzień w trasie. Jutro też będzie kłopot z czasem. A tu nocą grasują albo bandy złodziei albo hipopotamy. No to wolę hipki. Tylko, że ciągle śpię po 6h. I mam małą motywację do wstawania jeszcze wcześniej niż o 6h. Jednak dzisiaj się zmobilizowałam i tę dychę zrobiłam. RPA budzi we mnie mieszane uczucia, boję się tubylców, bo mogą wyskoczyć z nożem i każdego traktuję jako potencjalnego agresora. Mijał mnie dzisiaj samochód pośrodku niczego: strach. A jak mnie napadną? Niby nic mi się nie stało, póki co. No może niezupełnie nic: zniknęły mi 3 srebrne pierścionki z podręcznego w niewyjaśnionych okolicznościach... Nikomu nie ufam. Chodzę z kasą na sobie, ale przynajmniej nie będzie sytuacji, że ktoś mi zabierze, a hotel powie, że to "trzeba udowodnić".  Zatem biegałam po mieś

RPA: Witamy na porannym safari w Krügerze

Obraz
O poranku się dowiedzieliśmy, że strajk pod parkiem się rozszerzył i samochody dojadą z opóźnieniem 10 minut. Jak już ruszyliśmy, to na rozgrzewkę mieliśmy pawiany. Oj, jak zimno! Po kilku kilometrach: ogromne stado słoni przecięło nam drogę. Przyszła i pora na lamparcicę. Leżała na gałęzi, potem wstała się wylizać, a wreszcie zeskoczyła w gęstwinę. Jak ktoś miał porządny zoom, aparat, nie telefon, to był to świetny kadr. Niestety lamparty siedzą rzadko na pierwszym drzewie przy drodze. Obecność samochodów spłoszyła tę panienkę, 10 minut i byśmy nic nie widzieli. Tu są zwierzęta w naturze. Żadnej gwarancji. To, że są nie znaczy, że je widzimy. One nas słyszą, widzą, schowane w krzaczorach. A tu i wysoka trawa i wiele powalonych przez słonie drzew. Jest gdzie się chować. Przy rzece widzimy bawoły. Kolejne pawiany na drodze, cała banda. Na widok sexy wypiętego tyłka mój turysta mowi, że ten to chyba chory. Ja, że taki jest najatrakcyjniejszy. A on, że nie wiedział, że hemoroidy mogą być