Pewien kraj: Lotos
Kiedy podróżujemy po Azji, wcześniej czy później natkniemy się na żywe kwiaty lotosu. Wymagają one jakiejś słodkiej wody, rosną w stawach czy zwykłych bajorach. Nie są wymagające, każdy kanał czy bagno się nada. Piękne kwiaty dryfują ponad powierzchnią, mają mocne korzenie i trudno je zerwać. Co rano kobiety zbierają je z łodzi, a potem sprzedają w świątyniach. Wyhodowano lotos z nasiona, które miało 1300 lat! Same nasiona są jadalne, smakują jak fasolka. Kłącza dodaje się do sałatki. Pojawia się często w tajskich daniach. Można z nich robić nawilżające kremy. W liście pakuje się żywność. Z włokien produkowana jest odzież.
Za 2 zł dostajemy pod świątynią świeczkę, 3 trociczki, płatek złota i kwiat lotosu. Należy podejść do buddyjskiego posągu i zapalić świecę, od niej zapalić wonne kadzidełka, pomodlić się albo pomyśleć życzenie i na koniec położyć przed Buddą lotos, a płatek złota przykleić na posąg. I czekać. Cierpliwie.
Ze zgnilizny wody z waranami i wężami wyrasta nad wodę wdzięczny, delikatny kwiat. Kontrast między mulistą, brudną wodą a pięknem kwiatu prowadzi do filozoficznych debat. W hinduizmie to symbol Brahmy i Wisznu, w buddyźmie, samego Buddy. Zwiastuje szczęście i długowieczność, dlatego jest on rodzajem amuletu. Stąd pojawia się jako motyw tatuaży. W sensie religijnym oznacza on elokwencję, mistycyzm, współczucie, a przede wszystkim oświecenie. W sensie partnerskim: cierpliwość, wierność i miłość.
Niebieski to szczerość. Duchowość pokonuje inteligencję. Lotos ten sprowadza spokój.
Biały to mistycyzm, niewinność, ale też bogactwo. To podstawowy kolor i dlatego służy do licznych rytuałów.
Różowy to czułość i przywiązanie.
Czerwony: symbolizuje naukę Buddy.
Czarny: śmierć. Takich jednak nie widuję często.
Komentarze
Prześlij komentarz