Senegal i Gambia
Senegal jako była francuska kolonia, skąd poznałam paru ludzi w Douai i w Paryżu, od dawna mnie ciekawił. Gambia, irytujaco wciśnięta w środek sąsiada kolonia brytyjska, jakoś mniej. Niemniej udało mi się zobaczyć oba kraje, a zachwycili mnie ludzie. Wysocy, ciemnoskórzy, dostojni. I moda: afrykańskie stroje kreatywnie powiązane, do tego ozdobne turbany i szczere uśmiechy. Afrykańskie kraje to też muzyka, rytmiczna i wprawiająca w rytm, trudno jej się oprzeć.
Odkąd odwiedziłam Toubę (po arabsku nazwę się tłumaczy jako Błogosławiona), powołuję się u każdego Senegalczyka na naszego znajomego Amadou Bambę (1853-1927): gwarantuje on zniżki na cały towar w Paryżu czy Rzymie. Stworzył on sufickie Bractwo Muridów. Do dzisiaj każdy członek płaci dziesięcinę, a z tego opłacane są samoloty dla chłopaków, którzy potem biegają po Paryżu nielegalnie handlując wieżami Eiffla. Meczet poświęcony pamięci mistrza to największy obiekt tego typu w Senegambii. I co roku pielgrzymują tu tysiące wiernych nauczaniu Amadou Bamby. To dziś drugie największe miasto Senegalu po Dakarze. Bywa, że na święto Magal przybywają 3 miliony wiernych. Daty są ruchome, w 2022 roku było to 15 września.
Serdeczne pozdrowienia dla Arletki i Jarka.
Komentarze
Prześlij komentarz