Nieoczywistość

W "Czułym narratorze" Olga Tokarczuk opowiada o pisaniu. Dlaczego ludzie zostają pisarzami? Z jakich pobudek? Analizuje "Why I write" Orwella: estetyczny entuzjazm, impuls historyczny, powód polityczny i wreszcie czysty egoizm. Wiele osób namawia mnie do wydania czegoś, ale nie uważam, że moja pisanina jest światu niezbędna. Naprawdę nie zależy mi na wejściu do świata komercji i sprzedawaniu się w wywiadach. Nie dziś. Nie teraz. Nie uważam za stosowne opowiadanie innym o sobie poza tym, co chcę opowiedzieć. Natomiast w eseju o pisaniu przykuł moją uwagę ważny szczegół. Będąc w kupionym domu, gdzie każdy detal do autorki przemawiał stworzyła postać Marty, starszej pani w swetrze z porozciąganymi dziurkami. Jakiś czas potem trafili do niej wnukowie budowniczych domu z fotografią, gdzie pojawiła się pani, dziwnie znajoma. "Babcia Marta". Fantastyczna opowieść. Kocham. 

Jung nazwał takie występowanie zdarzeń synchronicznością. Mi się właściwie to często zdarza. O czymś piszę, o kimś myślę. I nagle natrafiam na podobny wątek kilkakrotnie w ciągu dnia w prasie, telewizji, w sklepie, na spacerze, albo odbieram telefon. Ostatnio: telefon od Ali i Mariusza z Bali, że właśnie są na Zanzibarze i widzieli tam Romka i Edwarda. Nie odzywali się do mnie z 4 lata... Też tak macie, że o kimś myślicie i dostajecie telefon z przeprosinami: miałam się odezwać, od tygodnia o Tobię myślę? 

Czasami spotykam ludzi i mam wrażenie, że znamy się nie od teraz. Mieliście widzieć nieoczywisty wyraz twarzy mojego tybetańskiego przewodnika jak mu oznajmiłam, że już się kiedyś spotkaliśmy. Najlepsze: on też miał takie uczucie. W ogóle, cały Tybet był dla mnie jak powrót do domu. Ja mam wiele domów, wiele miejsc, gdzie jestem jak u siebie. No tak mam, cóż poradzić. A jednocześnie jestem nomadą. Jutro Zielona Góra, pojutrze Legnica, potem może jeszcze Wrocław. 

Też mam jakiś nastrój mglisto-zimowy. Dlatego siedzę sobie z kawą i obczytuję się. Moja biblioteka urosła do porażających rozmiarów. Pociesza mnie, że Umberto Eco miał gorzej, bo książki gromadził tonami. Czas zatem brać się do czytania, to będzie długa noc...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem