Bieganie: Nocna Warszawa i peruwiańkie wspomnienia
Loty powrotne: uwielbiam. Nawet nie wiem ile godzin trwał przelot, zasnęłam przed startem. Obudziłam się 2h przed Paryżem. Air France ma jakąś odświeżoną flotę, zatem sporo więcej miejsca na nogi i wygodne rozkładanie do spania. Zatem wypoczęta mogę zmierzyć się z przesiadką w Paryżu. W sumie wjazd do Unii będzie chyba najbardziej stresujący, bo wiem kto celowo "zapomniał" wyrzucić kilka południowoamerykańkich liści. A prosiłam. Kontrola okazała się dość pobieżna, wyrzucali nam wodę czy soczki z serwisu samolotowego. Celnicy najwyraźniej mieli ochotę na kakao czy czekoladę Artura. Skanowali torebkę parę razy: w końcu proszek mógłby być biały. Za to nasz przemytnik paczuszki listków w kieszeni spodni jakoś się przedarł. Nie wnikam. Po wylądowaniu w Warszawie niespodzianka: 2 celnicy kazali okazywać paszporty wszystkim paniom. Najwyraźniej kogoś szukali i raczej skupiali się na kobietach. Na szczęście nas to ominęło. Nie ukrywam, martwiłam się, że ktoś ma coś zakazanego w bagaż