Tajlandia: Masaż tajski z Yupą

Każdy turysta w Tajlandii wie, że najlepsze rozrywki to jedzenie i masaże. Tajowie stosują je, bo ich nie stać na szpital i raz w tygodniu idą sobie na rozciąganie. Nic dziwnego, że na schody stanowczo za wysokie dla Europejczyka, pomimo dość skromnego wzrostu, wskakują jak makaki świńskoogonowe na palmę, żeby zbierać kokosy! Od kilku dni pobolewały mnie plecy. Mam jednak świadomość, że tajski masaż to zawiązywanie nóg na kokardkę. Zamiast iść na tajski masaż, rozmyślałam czy mi nie zrobią krzywdy. Błąd! Poszłam. Pani nazywala sie Yupa (to imie muszę zatrzymać w pamięci na najbliższe 4 dni) i okazała sie znakomitym fizjoterapeutą. Miałam momenty, że było ciężko, ale w przeciwieństwie do 2 sąsiadek za kotarą nie wrzeszczałam. Nie ukrywam, to nie był mój pierwszy raz. Naturalnie po 5 akupresurach stóp z ostatnich dni nogi byly już przyzwyczajone do tortur, za to chyba najgorzej bolały ręce. Teraz mogę swobodnie złożyć je, ale za plecami. Ból ustąpił. Yupa ćwiczyła na mnie pląsy jakby miała wieczorem wystąpić w Jeziorze Łabędzim. Wbijała mi łokcie między żebra, a kciuki pod sam kręgosłup. Mimo skromnych rozmiarów jej palce miały moc boksera muai thai. W ogóle zapomniałam, ze coś z plecami było nie tak, a było: trasa z Kambodży do Pattaya to 9h jazdy. I to w klimie. Brrrrr! Nie po to spędzam zimę w Azji, żeby maznąć, ale skoro klient płaci za luksus podróży autokarem, to ustrojstwo musi działać. Kiedy płacilam 200 THB (około 5€) za godzinę masażu miałam poczucie dobrze ulokowanej gotówki. Następnym razem wybiorę sie na masaż stemplami ziołowymi napelnionymi kurkumą, trawą cytrynową, eukaliptusem, imbirem, nawet cynamonem.

Kocham ten kraj, ten luz, uśmiechniętych ludzi, słoneczne owoce, jedzenie doprawione chilli i mleczkiem kokosowym.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem