Kambodża: Spokojnie, w południe już będziemy poza krajem
Angkor nadal lewituje
Od tygodnia jeżdżę po krajach objętych konfliktem granicznym: Tajlandii i Kambodży. Sytuacja nie obejmuje stref turystycznych, od 3 dni trwa eskalacja i ewakuacje, ale tylko na granicy. Obecnie Tajowie ewakuowali 138 tysięcy ludzi, ale i w Kambodży rozpoczęto czyszczenie granicy. Wczoraj jadąc z Siem Reap do Phonm Penh, około 300km na południe, widzieliśmy sporo wozów z dobytkiem i rodzinami na rejestracjach z północnych prowincji Kambodży. Jechały małe chińskie traktory, a na pace z prowizorycznym zadaszeniem z worków dzieci, kobiety, motory, worki ryżu, jakieś sprzęty. Tylko jeden mały konwój wojskowy jechał w przeciwną stronę, bo wojsko wzmocnione osobistą strażą przywódców kraju już tam jest od 2 miesięcy. W przyszłym roku w Kambodży rusza powszechny pobór do wojska na 2 letnie szkolenie męższczyzn w wieku 18 do 30 lat. Sporo ludzi z granicy ucieka do rodzin albo będą szukać schronienia w świątyniach, bo tam są duże zadaszone przestrzenie zdolne pomieścić uchodźców. Buddyzm to religia zapewniająca potrzebującym jedzenie i opiekę: codzienny zwyczaj karmienia proszących o wsparcie mnichów to tradycyjny sposób dbania o dobrą karmę w przyszłym wcieleniu. Tu nikt nie rzuca kamieniami w uchodźców, tutaj to są sąsiedzi szukający wsparcia, bliźni w potrzebie. Ludzie są bardzo zmartwieni. Nie wspomnę o przewodnikach: konflikt udusi lokalną turystykę, o ile nie zostanie szybko rozwiązany. Odkąd w 2008 roku Kambodża postanowiła wpisać przygraniczną świątynię PREAH VIHEAR na listę UNESCO, zaczęły się przygraniczne napięcia. Ostatnio zginął żołnierz i Kambodża zaminowała granicę, co jest niezgodne z prawem międzynarodowym, kilku młodych tajskich żołnierzy doznało niestety urazów, trzeba było amputować nogi, co wywołało oburzenie w Tajlandii. Od 3 dni trwa wymiana ognia, a wojsko tajskie poderwało F16. Wyleciała w powietrze stacja paliw, wysadzono tajski sklep, jak pisze prasa i codziennie dochodzi do kolejnych incydentów.
Miejsce konfliktu
My tego nie widzimy i nie słyszymy. W Siem Reap byliśmy 200km od konfliktu, czyli 4h jazdy od granicy w lokalnych warunkach. Od wczoraj już jesteśmy kolejne 300km dalej i za kilka godzin będziemy w Wietnamie. O konflikcie czytamy z prasy. Kambodżański przewodnik ma w tej chwili znajomych na granicy, wojskowych, martwi się o sezon zimowy tak samo jak ja. To jest bardzo biedny kraj, Kambodża już tyle przeszła w czasach Czerwonych Khmerów 1975-79, że kolejne wstrząsy w tym młodym społeczeństwie, gdzie spora część jest niepiśmienna, a 2 miliony z 18 pracuje w Tajlandii, to zbędny cios.
Czy my się tu czegoś boimy? Nie. Zupełnie nie. To europejska prasa nas straszy. Sam prezes biura się osobiście nami interesuje, bo dobija się mu do drzwi prasa i telewizja. Na ulicach nie widać żadnego wzmożenia. Do tego jest pora deszczowa, nie ma turystów. Według przewodnika powinno ich być teraz tyle, co w listopadzie, czyli naprawdę tłumy, ale jest spokój. Angkor Wat: pojedyńczy indywidualni turyści. Kolacja z tańcami: 1/4 sali tylko zajęta pod sceną.
Za to POLECAM PORĘ DESZCZOWĄ NA ZWIEDZANIE KAMBODŻY: grzmi i pada wieczorami, nigdzie deszcz nam nie przeszkadzał w zwiedzaniu. Temperatury około 30 stopni, zwykle zimą 45. W Bangkoku odczuliśmy w jednym dniu niewielką mżawkę przez chwilę, efekt uboczny wielkiego tajfunu z Wietamu. Czasem wieczorami grzmi, ale mamy zasadniczo mniej lub bardziej pochmurne niebo i sporo przejaśnień. Bez kremu z filtrem 50 to niby dyskretne słońce pali do bólu, ja mam w sandałach odbite paski.
Mam nadzieję, że uda mi się wrócić w ten region jesienią oraz że sytuacja się ponownie uspokoi. Trudno powiedzieć czy za chwilę się tu kompletnie temat wyciszy czy wręcz zaogni. Za Kambodżą stoją murem Chiny, co wyraźnie ich tu ośmiela, ale czyja to wina i kto eskaluje, to niech ocenią eksperci. Prasa tajska, Bangkok Post podkreśla, że analiza zdjęć satelitarnych ujawniła, że 2/3 ataków to wina sąsiada, ale oni nie są obiektywni, więc w sumie nie wiadomo. Granicę wytyczali jeszcze w czasach kolonizacji francuskiej, użyto starych map, a zatem podział nie zgadza się z realiami. Od 100 lat trwa konflikt, my o nim słyszymy dopiero teraz. Zapewniam was, dużo niebezpieczniej jest teraz w Poslce, gdzie jesteśmy sąsiadami Ukrainy, niż tutaj. Tyle z.mojej syrony. Ściskam z Kambodży.
Ps. Ukochani turyści mają się doskonale: jedno popołudnie w Siem Reap mieli wolne na odpoczynek przy basenie w naszym wielogwiazdkowym hotelu, wczoraj wzmożone doznania dostarczyło jedzenie prażonych robali, larw, pająków, kilka osób leczyło arachnofobię domową tarantulą, żywą w Spider City. Wycieczka życia. Mi pasują temperatury. Serio polecamy porę deszczową, lipiec za rok: planuję tu wrócić.
Nie wiadomo gdzie się wybrać na urlop. Gdzie będzie bezpiecznie.Wojna w Ukrainie, Izraelu, niebezpiecznie do Egiptu, Jordanii, Azerbejdżanu, Kambodży, Tajlandii, Iranie... Wojna w dzisiejszych czasach nie jest niczym nowym i zaskakującym. PREZYDENCI PAŃSTW łatwo się na nią decydują nie myśląc o stratach w ludziach i zniszczeniach.
OdpowiedzUsuń