Kostaryka: Mokry raj

Choć mówią, że to jeden z najcudowniejszych krajów świata, mnie kojarzy się z litrami wody deszczowej. I tak przez cały rok. Stąd to bogactwo odcieni zieleni. Wszystko wybujałe. Nie licz na spacer po dżungli bez maczety. Co najwyzej alejkami w parkach.

Wypatrywanie leniwców w naturalnym środowisku wymaga dużej koncentracji i poważnego zoomu w aparacie, za to satysfakcja jest współmierna. Futrzaste kulki na najwyższej gałęzi to już sukces, ale znajdź tu jeszcze ryjek. Śpiący leniwiec 30m nad ziemią (czyli na szczycie Bramy Floriańskiej w Krakowie) i tak powoduje rozanielone jęki licznej gawiedzi, ale jak się poruszy, albo podrapie! Efekt wow!

Gwarancji na arę też nie mamy, może koło restauracji dziwnie (!) siedzącą na tej samej palmie cały dzień, ale 2 lecące z daleka czerwone ogromne papugi to już szczyt szczęścia. Gorzej było z tukanem, poza ogrodem na obrzeżach parku narodowego, jakieś cztery widziałam z okien autokaru.

Jaszczurek i małpek była obfitość w parkach. Nie podejrzewalam słodziaków z parku Manuel Antonio o to, że będą atakować turystów jak makaki. Kapucynki były niestety agresywne. Nie wahały się wskakiwać na ludzi, o sikaniu z wysokości i włamaniach do plecaków nie wspominając.

Zachwycił mnie biegnący po wodzie bazyliszek.

Sporo ptaków.

Plaże też przyjemne.

Za to ceny jak w Szwajcarii.








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem