Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Święta Bożego Narodzenia w listopadzie

Obraz
Parę lat temu pojechałam do Izraela i Jordanii. Podczas pobytu w Betlejem kupiłam kartki. To był październik. Dwa miesiące do świąt. Usłyszałam, że żeby z terenu Autonomii Palestyńskiej nie szły długo, powinnam nabyć znaczki po stronie Izraelskiej. Naturalnie, napisałam wszystkim życzenia bożonarodzeniowe i posłałam je z Betlejem. Kartki szły i szły. Najwyraźniej pieszo, bo gołąb miał skrępowane skrzydła. I dokładnie 24 grudnia mój telefon się rozdzwonił. Stał się cud. Kartki doszły w Wigilię. Każdy zadzwonił. Fajnie było. Potem jeszcze wysyłałam kartki świąteczne z Maroka: przedstawiały drzewo, gdzie zamiast bombek stały kozy. Moje przesyłki są zwykle dość nietypowe i z trochę innego świata.  I dzisiaj miałam podobnie. Wczoraj zajrzałam do Zielonej Góry. Spędziłam uroczy wieczór w mieście Bachusa w gronie Podróżników przez P. Jeszcze nie wyjechałam, a już dostałam wiadomosć "tęsknię" od Arlety i pożegnalne "zawsze jesteś tu mile widziana, przyjeżdżaj" od Jarka.  🥰

Nieoczywistość

Obraz
W "Czułym narratorze" Olga Tokarczuk opowiada o pisaniu. Dlaczego ludzie zostają pisarzami? Z jakich pobudek? Analizuje "Why I write" Orwella: estetyczny entuzjazm, impuls historyczny, powód polityczny i wreszcie czysty egoizm. Wiele osób namawia mnie do wydania czegoś, ale nie uważam, że moja pisanina jest światu niezbędna. Naprawdę nie zależy mi na wejściu do świata komercji i sprzedawaniu się w wywiadach. Nie dziś. Nie teraz. Nie uważam za stosowne opowiadanie innym o sobie poza tym, co chcę opowiedzieć. Natomiast w eseju o pisaniu przykuł moją uwagę ważny szczegół. Będąc w kupionym domu, gdzie każdy detal do autorki przemawiał stworzyła postać Marty, starszej pani w swetrze z porozciąganymi dziurkami. Jakiś czas potem trafili do niej wnukowie budowniczych domu z fotografią, gdzie pojawiła się pani, dziwnie znajoma. "Babcia Marta". Fantastyczna opowieść. Kocham.  Jung nazwał takie występowanie zdarzeń synchronicznością. Mi się właściwie to często zdarza

Senegal i Gambia

Obraz
  Senegal jako była francuska kolonia, skąd poznałam paru ludzi w Douai i w Paryżu, od dawna mnie ciekawił. Gambia, irytujaco wciśnięta w środek sąsiada kolonia brytyjska, jakoś mniej. Niemniej udało mi się zobaczyć oba kraje, a zachwycili mnie ludzie. Wysocy, ciemnoskórzy, dostojni. I moda: afrykańskie stroje kreatywnie powiązane, do tego ozdobne turbany i szczere uśmiechy. Afrykańskie kraje to też muzyka, rytmiczna i wprawiająca w rytm, trudno jej się oprzeć.  Odkąd odwiedziłam Toubę (po arabsku nazwę się tłumaczy jako Błogosławiona), powołuję się u każdego Senegalczyka na naszego znajomego Amadou Bambę (1853-1927): gwarantuje on zniżki na cały towar w Paryżu czy Rzymie. Stworzył on sufickie Bractwo Muridów. Do dzisiaj każdy członek płaci dziesięcinę, a z tego opłacane są samoloty dla chłopaków, którzy potem biegają po Paryżu nielegalnie handlując wieżami Eiffla. Meczet poświęcony pamięci mistrza to największy obiekt tego typu w Senegambii. I co roku pielgrzymują tu tysiące wiernych