Madagaskar: Szkoła

Szkoła podstawowa na Madagaskarze jest obowiązkowa w teorii, ale płatna. Toteż analfabetyzm sięga nadal 60%. Nie wszystkich na to stać. Nauczyciele często są entuzjastycznie nastawieni do zawodu, ale nie ma materiałów, książek. Tylko 20% ma jakieś przygotowanie pedagogiczne. Nauczyciele po Ecole Normale Superieure są drodzy. Zwykle pracuja ludzie po maturze albo licencjacie. 







Same budynki są w kiepskim stanie technicznym, a cały sprzęt lata świetności miał za sobą w czasie jak budowano szkołę. Na wsiach jest jeszcze gorzej. Uczniowie sami dbają o porządek na terenie szkoły. Elektryczność jest rzadkim luksusem. Tylko 66% ukończy podstawówkę, a 14.2% nigdy w szkole nie było (według raportu UNaiCEFu). W klasie jest średnio 40 uczniów, ale widziałam grupy ponad 60. W różnym wieku. Jeden nauczyciel obsługiwał 3 pełne sale zadając każdej jakieś zadania. Były też salki, gdzie część dzieci siedziała przodem do jednej ściany, a część do ściany naprzeciwko i na 2 tablicach przerabiały inny materiał. Często całe rodziny są niedożywione, więc dzieci również. Wielu uczniów musi powtórzyć rok. Rodziców zniechęca to do płacenia za szkołę, gdzie co chwilę jest wolne, bo są święta, a nastolatkom grożą ciąże.

Szkoła podstawowa trwa 5 lat, 7h30 do 11h30, przerwa na obiad w domu i od 14h30 do 17h. Potem jest 4-letnie gimnazjum i 3-letnie liceum. Uniwerstytet to kolejne 5 lat. Mundurki się nosi aż do liceum, na wsiach są rzadkością. W miastach posyła się do szkoły 4-latki, na wsi 5 latki.  

Opłaty:

20000 ariarów (5€) za miesiąc w szkole podstawowej, 30-35 tysięcy za gimnazjum, 40-50 tysięcy za liceum (stawki sprzed pandemii). 

Po pandemii: miesiąc w szkole prywatnej - 80000 ariarów, czyli 20 euro. Są też droższe opcje, w Mahajunga jest taka za 250000, a dyrektor hotelu posyła dzieci do francuskiej: płaci po 700000 (185€), ale nauczycielami są Francuzi. 

Szkoły prywatne są dostępne dla najbogatszych. Są też szkoły religijne, ale Malgasze preferują laickie. 

Część musi pomóc zarabiać rodzinie i szybko kończy szkolną przygodę. Nie wolno zatrudniać nieletnich, ale kto zabroni ojcu nakazać dziecku pilnować bawoła, albo posłać dziewczynkę w mieście jako  praczkę czy pomoc kuchenną. Z badań Instytutu Statystycznego dowiadujemy sie, że w 2007 roku 28% uczniów (1873000) podjęło pracę. Prawo na Madagaskarze to jedno, jego zastosowanie i życie to drugie. 

8% dzieci poniżej 5 lat ma przewlekłe niedożywienie, szczególnie na wsi, aż 60% ma opóźnienia rozwojowe z powodu niedożywienia (dane Unicef). 93% dzieci niepełnosprawnych jest szykanowanych, rodzice wstydzą się ich kalectwa, uważają, że to strata pieniędzy, trzeba je zaprowadzić i odebrać. Problem jest marginalizowany. 

A co po pandemii? UNESCO przeprowadziło badania na Madagaskarze: 20-27% nie chodzi do szkoły postawowej, 30-40% do gimnazjum i 60% do średniej. Aż 258 milionów dzieci nie ma dostępu do szkoły dziś na świecie. O ile na Nosy Be są warunki luksusowe jak na malgaskie standardy, to już wiejskie szkoły na północy wyspy są w dramatycznym stanie. 

Madagaskar ciężko mi porównać z innymi krajami Afryki, bo wiele problemów jest podobnych, ale poziom życia wydaje mi się tu niższy niż w Etiopii. Senegal, Gambia - tam są wpływy francuskie i szkolnictwo jest nieźle zorganizowane. Kenia - tu z kolei mamy tereny po koloniach brytyjskich, też jest dość cywilizowanie. Podobnie RPA. A Madagaskar? Mam wrażenie, że po prostu tu państwo nie działa. Nauczyciele miesiącami nie dostają wynagrodzenia i jak bywałam tam przed pandemią, to skrócili o miesiąc rok szkolny. Pracownicy oświaty też mają rodziny na utrzymaniu i swoje pola do obrobienia. Na 5 nauczycieli w wiejskiej szkole tylko 2 zatrudniało i opłacało państwo, 3 miało wynagrodzenia z czesnego rodziców.  

Z wielkim niepokojem wracam na Madagaskar po 2 latach nieobecności. Już wtedy była bieda i to taka, że jak się tam nie pojedzie to w ogóle trudno zrozumieć o czym ja piszę. Wyżywić liczną rodzinę za 40 dolarów miesięcznie, nawet jak się żyje z tego, co wyrośnie na polu, jest ciężko. W końcu nie wszystko mamy z własnego ogródka. Kiedyś dziewczyna zaprowadziła mojego turystę do pokoju po przyjeździe, pięknie odświętnie ubrana, uśmiechnięta. Dał jej 10 dolarów napiwku, a ona się rozpłakała. Zdezorientowany przyszedł i pyta mnie o co chodzi. Poprosiłam o wyjasnienie sytuacji lokalnego przewodnika. No ze szczęścia: jej ojciec tyle zarabia na tydzień, a ona dostala tyle pieniędzy za nic. 

Prąd to luksus: wieczorem wioska włącza telewizor, robią zrzutkę na paliwo do generatora i razem ogladają w ciemności nocy serial. Rozrywką jest wyjście na targ czy uroczystości typu ślub czy obrzezanie gdzie cała wieś bawi się na weselu. Odległość 30 km jest dla nich często podróżą na Księżyc. Realia życia w tej części świata są dla nas po prostu czymś bardzo mało realnym, odległym, trudno nam uwierzyć, że tak gdzieś może wyglądać XXI wiek. Madagaskar wywołuje różne emocje, wiele nas zaskoczy, zrozumienie tego, co tu jest codziennością zajmie nam trochę czasu. Jeśli to nasza pierwsza Afryka poza krajami nad Morzem Śródziemnym, tym bardziej może wywołać zdumienie. Po takiej podróży zupełnie inaczej odbieramy informacje o głodzie czy suszy, pożarach w jakimś państwie, które nie do końca możemy zlokalizować na mapie. Jeśli dotychczas takimi opowieściami raczyli nas misjonarze czy podróżnicy, teraz sami możemy doświadczyć czegoś nowego. 



Mnie Afryka ciekawi. Drażnią mnie co prawda "plemiona", bo robią przed turystami skansen, jakiego druga strona oczekuje. Madagaskar północny jest tak mało turystyczny, że nadal pozostaje autentyczny. I to każdy docenia. 



Lemuria Park






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem