Polska: Wizyta w Warszawie

Przez rok albo i dwa zbierałam projekty do realizacji w Warszawie. Kogo mam spotkać? Co mam zwiedzić? Kiedyś bywałam tu regularnie. Potem z okazji wylotów i przylotów. Dawno nie byłam w stolicy po nic. Teraz, z okazji wakacji, mając wiedzę na temat mojego września pełnego nawrotek, postanowiłam podjechać do teatru. 

"Słoneczni chłopcy" z Cezarym Żakiem i Arturem Barcisiem (który wczoraj obchodził urodziny!) w Och-Teatrze, to był strzał w 10. Choć oni jeszcze za młodzi na ten spektakl są obaj, nadrabiali charakteryzacją i grą aktorską. Niemniej były tam momenty, gdy zza bohaterów przebijał Tramwajarz i Kanalarz. Są takie postaci, które dobrze widzieć w realu. A jak wiemy, Cezary Żak marzy o beztroskiej  emeryturze poza sceną. Już za nim jeździłam to do Bielska-Białej, to do Zawiercia. Owszem, we wrześniu będą w Częstochowie i Tarnowie, ale już wiem, że daty mi nie pasują. Cóż było począć? Musiałam podjechać do stolicy. 

Zanim jednak dotarłam do teatru, wpadłam na Powązki. Miałam taki projekt cmentarny, który od dawna we mnie dojrzewał. Było sporo osób, które chciałam odwiedzić, spytać co u nich. Aplikacja "Stare Powązki" bardzo ułatwia poszukiwania. Zrealizowałam może z 30% planu, wiecej na raz się nie da. I tak zrobiłam tam sporo kilometrów. A to takie klimatyczne miejsce. 





Potem pospacerowałam po Żoliborzu. Rozpadało się. Pojechałam zatem pod Centrum Kopernik. Biletów brak, ale to dla dzieci jest. Niemniej nie byłam dawno koło ogrodów na dachu biblioteki, które wiele lat temu z dumą pokazywałam Francuzom i chętnie tam wróciłam, to tuż obok. 



Wreszcie znalazłam czas na "Muzeum Azji i Pacyfiku". Zdziwiło mnie, że ta ekspozycja jest taka kompaktowa. W pewnych miejscach za mała, w innych nieproporcjonalnie duża. I gdzie są Chiny? Mongolia: zaległość sprzed pandemii. Fakt. Indonezja: zaskakująco rozbudowana. Przydałoby się z 5 podobnych sal, żeby nabrało to kalibru. Najlepsze były statki z goździków: słyszałam, ale nigdzie nie widziałam na żywo, nie w Indonezji. Posłałam zdjęcia przewodnikowi z Sumatry. Ciekawe co o tym sądzi?

 









Wieczorem teatr i rano... ulewa. Burza. Miało się skończyć o 8h!! Co jest? Wysyłam reklamację pogodową gdzieś we Wszechświat. Prognozy są cudowne, więc co jest? Podjeżdżam tramwajem na Starówkę. Idę od Barbakanu szukając syrenki. No wiem, że teraz jest taka duża nad Wisłą, wczoraj widziałam, ale gdzie ta mała, z mojego dzieciństwa? Irytujące. A moment, ta chyba na rynek zawędrowała... coś mi się kojarzy. 


Tu jest taka uliczka, którą zawsze wspominam z nostalgią. Miałam może z 6 lat i byłam z babcią w Warszawie. Wycieczka PTTK. Kupiłyśmy frytki. Mnie sie otwarła solniczka i całą zawartość miałam w środku. Babcia chciała ocalić frytki. Pomieszała swoją porcję z moją. I to było nadal za słone, a my byłyśmy głodne. I próbowałyśmy to zjeść. Co tu jestem to to widzę. I jeszcze był tu jakiś sklepil: uparłam się, że chcę pałeczki do ryżu. Kto by przypuszczał, że będę w przyszłości spędzać po parę miesięcy w roku w Chinach? 

Spaceruję po Starym Mieście. Chmury się rozwiały. Nie jest jeszcze skwarnie. Słońce przebija zza chmur. A ja pędzę odwiedzić Muzeum Marii Curie-Skłodowskiej. Nie pamietam czy kiedyś już tam byłam. Wkrótce odwiedzę ją w Pantheonie w Paryżu. We wrześniu z 4 razy. Uzupełniam zatem moje opowieści o warszawskie motywy. Rodzina Marii też jeszcze parę Nobli przyjęła! Audioprzewodnik bardzo fajnie przybliża postać pary Curie i ich utalentowanych córek. Warto wpaść nawet jak nie pada, ale czynne od 12h, należy zatem upewnić się co do godzin otwarcia.

Teatr Kwadrat ma w reperuarze "Promieniowanie. Sceny z życia Marii Skłodowskiej-Curie" 22 i 23 września 22. Znowu się nie załapię. Może wam się uda. Jestem ciekawa Ewy Wencel w tym monodramie. Z podróżami tak już jest: im więcej jeździsz, tym więcej odkrywasz, że masz jeszcze do zobaczenia. Lubię to. 







I tak po dwóch dniach w Warszawie wracam sobie pociągiem. Dodam, że znacznym ułatwieniem jest bilet dobowy na autobusy i tramwaje za 15 zł. Mnie każdy przejazd kosztował może 1 zł, bo wszędzie podjeżdżałam. No i przyda się umiejętność korzystania z map google, żeby sprawdzić którędy coś jedzie. W końcu nie mieszkam tu, żeby znać linie czy kierunki. Wkrótce planuję wrócić do Warszawy, bo mam już bilet na Shirley Valentine, więc tych, których nie widziałam proszę o wybaczenie. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem