Szwajcaria: Polskim szlakiem

Co jakiś czas pytacie mnie o ślady polskie w Szwajcarii i nasze związki z tym krajem. Trudno odpowiedzieć na tak szerokie pytanie w trzech zdaniach. Książka Jana Wolskiego wydana w Rzeszowie w 2019r "Szwajcaria w piśmiennictwie polskim. Od XIX wieku do czasów najnowszych" bada szczegóły tych relacji i do niej odsyłam zaintetesowanych pogłebianiem tematu. 

Nie jest moją intencją streszczać tak obszerną pozycję, niemniej postanowiłam wynotować kilka tropów, czasem bardziej oczywistych, jak Muzeum Polskie w Rapperswilu, a czasem mniej znanych. W Solurze działa Muzeum Tadeusza Kościuszki. A koło Berna w Muri: Polskie Muzeum Historyczne założone w 1984 roku przez rzeźbiarza, Zygmunta Stankiewicza, prywatna inicjatywa. Gromadzi ono pamiątki historyczne, obrazy, mapy, monety. 

Odkąd powstała Konfederacja, gdy językiem ogólnoeuropejskim była jeszcze łacina, już my bywaliśmy na uniwesytecie w Bazylei, a Szwajcarzy u nas, na Jagiellońskim. Kiedy Polska cierpiała pod zaborami, wielu rodaków przyjeżdżało z kolei schronić się pod czerwoną flagą z białym krzyżem. Wielka Emigracja to rozdział, który w mocnym echem odbił się w Szwajcarii. Zacytuję: "Fascynacja Polakami wśród Szwajcarów, ich walka o wolność, miały wpływ na powstanie w Olten Komitetu Pomocy oraz przyjęcie przez szwajcarskie gminy 2000 osób."   [str.26]. W czasie II wojny światowej do neutralnego kraju trafiła grupa żołnierzy po ciężkich walkach pod Belfort wchodząca w skład 8. Armii Francuskiej: w czerwcu 1940r internowano tu w sumie 12531 Polaków, głównie z 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Po wojnie wyjechali, pozostało jakieś 800 osób. Rozwijali życie kulturalne. Organizowali wystawy, koncerty, przedstawienia teatralne. Wydawali pismo "Goniec Obozowy" (nakład 7000 sztuk), pisali książki. I się kształcili, by stworzyć kadry dla Polski powojennej, by odbudować kraj. 

Bywała tu czołówka polskich pisarzy i poetów romantyzmu. Zygmunt Krasiński był studentem w Genewie, Adam Mickiewicz w 1839 krótko wykładał w Lozannie, bywał tu Juliusz Słowacki, którego inspirowała tutejsza przyroda. Studia w Szwajcarii podjęło 4500 studentów z Polski na przełomie XIX i XX wieki, w tym kobiety, bo im tylko tutaj gwarantowana możliwość kształcenia na tym poziomie. Pierwszy prezydent Polski, Gabriel Narutowicz był profesorem w Zurichu. W Morges przez blisko 40 lat mieszkał Ignacy Jan Paderewski. Dwa ostatnie lata życia w Solurze spędził Tadeusz Kościuszko (Muzeum w Zuchwil). Pomieszkiwali w Szwajcarii Józef Ignacy Kraszewski, Maria Dąbrowska, Zofia Nałkowska, Julian Fałat, Maria Konopnicka, Stefan Żeromski, Józef Mehoffer, Henryk Sienkiewicz, Stefan Żeromski. 

W Polsce cukiernie zakładali Semadeni z Gryzonii czy Blikle pochodzący z Szwajcarii. A legenda Dywizjonu 303, Jan Zumbach był wnukiem szwajcarskiego ogrodnika.

Podoba mi się nazwanie Szwajcarii "mikrokosmosem europejskim", dla mnie to tygiel kulturowy, platforma religijno-etniczna łącząca różne tradycje łacińsko-germańskie. Wszystko to współgra dzięki sporej autonomii kantonów, a przecież racje różnych partii muszą uzyskać ostatecznie kompromisowe rozwiązanie. Jedynym minusem jest to, że ta różnorodność ma kłopot jak współpracować z Unią Europejską tak, żeby niczego nie stracić z własnej tożsamości. Współrządzenie zamiast rywalizacji, piękna idea wprowadzona w czyn. To jest europejski fenomen: kantony małe i duże, 4 języki oficjalne i mnóstwo dialektów, do tego protestanci, katolicy, ateiści, inni wierzący. A to wszystko razem działa spójnie i to stanowi o osobliwości Szwajcarii. 

Dziś jest to kraj zamożny, ale do końca lat 80 XIX wieku wielu Szwajcarów emigrowało za chlebem. Na ich miejsce chętnie przymowano imigrantów zewsząd. Aż 16% ludności to przyjezdni. Życie polskiej emigracji rejestruje "Dom Polski" w Zurichu wydający miesięcznik "Nasza gazetka". Polską kulturą zajmuje się również Klub Miłośników Żywego Słowa Literacki Five O'Clock  i Polski Klub Literacko-Artystyczny. Od 1957 roku działa Fundacja im. Kościelskich - wspomaga pisarzy i literaturoznawców. 

Nigdy nie byliśmy w Szwajcarii dyskryminowani. Nie tworzymy getta na obrzeżach miast. Jesteśmy rozproszeni. Nie było potrzeby zachowania języka czy tradycji, bo nie byliśmy osaczeni. Niewielu było tu imigrantów zarobkowych. Wielu ludzi było wykształconych. Stworzyliśmy w Szwajcarii grupę ciekawą, budującą kraj, dodającą coś egzotycznego do tutejszego tygla kulturowego. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem