Ekwador: Baños
Tungurahua 5023m npm
Na wjeździe do Baños (tylko 14000 mieszkańców w 2022 roku, 1820m npm) zatrzymaliśmy się, by skosztować tutaj produkowanych cukierków i soku wyciskanego z trzciny. To dwie gałęzie gospodarki lokalnej: rolnictwo w dolinach na żyznych wulkanicznych glebach (trzcina + owoce) oraz turystyka.
Po co tutaj się przyjeżdża? Jest to bardzo turystyczne miasteczko z bogatym centrum: sklepiki, restauracje, dziesiątki hoteli. Można też je nazwać bramą łączącą góry (sierra) z Amazonią. Mamy tu także elementy duchowe: nazwałabym to góralskim ekwadorskim Licheniem. Kto się wykąpie w tutejszym źródle pobłogosławionym przez Matkę Boską, zostanie uleczony. Jest kościół, gdzie zmierzają lokalni pielgrzymi. No i termy. Jeszcze o 19h widziałam ludzi wchodzących do basenu termalnego tuż obok wodospadu Dziewicy mieniacego sie kiczowatymi kolarami. To róż, to zieleń, to znów fiolet czy niebieski. Gęsto tam było w tych termach.
Wrażenie: pozytywne.
Bezpieczeństwo: jak na Ekwador bardzo komfortowo.
Ciekawostka: w 2006r musiano ewakuować miasteczko, a Baños mało nie zniknęło z powierzchni ziemi. Wulkan dał znać, że to jego ziemia. Tungurahua to nie są żarty! 5023m npm! Także w 2008 był groźnie aktywny. Jest to stratowulkan. Można się wspinać do schroniska na jego zboczu, jak na Cotopaxi. W oddali jego równiutki stożek robił ogromne wrażenie.
Komentarze
Prześlij komentarz