Brazylia: Faro i Barra

Powiem szczerze, że ten mój hotel Portobello pośród wielu niedoskonałości ma jedną ogromną zaletę: blisko stąd do dzielnicy Barra. Są tam bary i bogate życie nocne. Latarnia wygląda wieczorem wspaniale. Tłumy ludzi. Miło tu zajrzeć o zachodzie słońca. Rodziny z dziećmi, sprzedawcy kukurydzy, przekąsek, napojów. Kurort. Oj, jak mi się nie chciało wczoraj tam wlec. Blisko 2.5km w jedną stronę. Poświęcam się jednak w imię turystyki. Ktoś musi to sprawdzić jak to wygląda przed moimi podopiecznymi. 

Nie należy zapominać o pozostawieniu większej gotówki i paszportu w sejfie hotelowym, Brazylia nie do końca jest bezpieczna. 

Jestem kim jestem, więc plotki do mnie docierają, zatem dobrze wiem komu i gdzie skradziono łańcuszek: a o identycznej sytuacji informowałam w pierwszym dniu. Jesteśmy dorośli, nie zamierzam nikogo ganić, ale to jest przykład jak się kończy chwila nieuwagi. Tu naprawdę łatwo o okradzenie, choć przestarzegamy i zwracamy na to uwagę. Wirus patologii społecznych w Brazylii ma wiele mutacji, ale przestępczość pospolita jest zdecydowanie najpoważniejszym obliczem tego kraju. Paszport w sejfie = turysta w samolocie na powrocie. Łatwo o katastrofę. Dodam tu, że pilot jest jak ksiądz: wszyscy mi się spowiadają, choć o nic nie pytam. 

Trochę prywaty na koniec:

Jak ktoś spotka moją mamę, to ją szturchnijcie, żeby odbierała telefon jak dzwonię z Ameryki. Dziękuję! 









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem