Wenezuela: Od niesforności i bajecznego bogactwa po współczesność

Jeśli przeczytacie biografię Chaveza, Wenezuela po prostu musi trafić w wasz podróżniczy kalendarz*. Jakaż fascynująca była ta utopia: bak paliwa był wart mniej niż puszka coca-coli, a nalewający benzynę dostawał napiwek wart więcej niż towar. Państwo było bajecznie bogate. Ceny mieszkań spadały, a wartość samochodów rosła. To tak jak u nas: za starego malucha w latach 80 płacono więcej niż za nowe, nieosiagalne auto. Tylko, że w Wenezueli mówimy o począkach XXI wieku, okresie o 20 lat późniejszym. Dzięki paliwom kraj się bogacił. Towary w sklepach były za półdarmo, więc wykupowali je przemytnicy sprzedający je w Kolumbii czy Brazylii po wielokrotnie wyższych cenach. Nagle półki sklepowe zostały opróżnione, a towary trzeba było nabywać na czarnym rynku po cenach światowych. Dzisiejsza Wenezuela to państwo upadłe i społeczeńtwo bez źródeł dochodu. Bieda jest wręcz stanem świadomości, a miało być tak pięknie. Wszyscy żyli na kredyt, uczono się jak szybko wydawać pieniadze, bo ruszyła dramatyczna inflacja. Politycy zaniżali kurs boliwara, dopłacano do kredytów, państwo utrzymywało fabryki i firmy, naturalnie znacjonalizowane. 30% zatrudnionych na garnuszku państwa (2008r). A potem cud się skończył i zaczął się krach, a armia zawiązała sojusz z reżimem tłumiąc strajki i aresztując przeciwników. Biada opozycji.  Do 2020r z Wenezueli uciekło 5 milionów uchodźców: 15% populacji. Co tam zastanę w 2023 roku?

Właśnie sięgnęłam po "Gorączkę złota" Tomáša Forró, który odwiedził ją tuż przed pandemicznym zamknięciem granic i z zaczytuję się przed wylotem. Nie wiem czy tęsknię za zapachem tropików: gorącym powietrzem pod 40'C, spalinami i gnijącymi śmieciami przemieszanymi z gotowanym z fasolą ryżem, o czym pisze dziennikarz. Jednak polska zima przypomina mi o słonecznejszej części naszej planety. 

"Upadek zaczął się po śmierci Hugo Cháveza, którego nawet najlepsi kubańcy lekarze nie potrafili wyleczyć z raka. Najpierw o 70% spadły światowe ceny ropy (...). Nadszedł kryzys, a wraz z nim chaos." - pisze Forró. Jaka jest zatem Wenezuela po pandemii? W turystyce mamy tutaj nową epokę. Wszystko, co znaliśmy odeszło, pobankrutowały znane hotele, restauracje, odeszli znajomi przewodnicy. Świat odkrywamy zatem na nowo. Budujemy nowe relacje, odkrywamy ponownie znane miejsca. Nic nie jest tym, czym było. 

Autor pisze: "Już dawno skończył się wiek nadziei na tym kontynencie. Miejsce zdobywców z Europy zajęły pokolenia ich potomków, a niefunkcjonującą administrację kolonialną zastąpił równie skorumpowany aparat niepodległych republik, który od siebie dołożył jeszcze nacjonalizm". Lektura przednia, choć z półki patrzy na mnie z wyrzutem rewelacyjna "Ñameryka" Martína Caparrósa.

Po powrocie z Brazylii (+38'C) do lodowatej, śnieżnej Polski (-6'C) i zderzeniu z otaczającą rzeczywistością, czytaj: opóźnienie pociągu z 10 minut wydłużyło się do 62, uciekam z powrotem do Ameryki Południowej. Zamiast ogrzewania włączę klimę. Taka różnica. 

Moje pierwsze skojarzenie z Wenezuelą dotyczy napadu na autokar turystyczny sprzed paru lat, o którym opowiadał mi Przemek. Opiekował się grupą, której pojazd zatrzymała banda i obrobili wszystkich pasażerów. Kierowca miał być w zmowie. Pieniądze się znalazły, ale ukradła je policja. A on dostał wyrok od mafii za zgłoszenie na policję i biuro ewakuowało go samolotem na Kubę. Na długo zatem trzymałam się z daleka od Wenezueli. 

Przemoc w Ameryce Południowej po prostu jest i może nam się też przydarzyć, trzeba to wkalkulować w ryzyko podróży. Po Quito i Guayaquil w Ekwadorze znalazłam się w Salwadorze w Brazylii, gdzie zdejmowanie łańcuszków z szyji turystów jest, jak się okazuje, plagą. 3 tygodnie: 3 przypadki, mimo ostrzeżeń. Kradzieże i przestępczość pospolita po prostu się zdarzają, należy tylko zwiększyć prawdopodobieńtwo w stosunku do metra w Rzymie czy Paryżu. Czy jednak to kogoś powstrzyma? Przecież dostaniemy ostrzeżenia, jakich okolic unikać. Miejsca turystyczne są tak samo bezpieczne jak wszędzie, a duże miasta, no cóż: dostajemy informacje, których dzielnic unikać i gdzie nie chodzić po ciemku. Kto się tego trzyma z dużym prawdopodobieńtwem uniknie kłopotów. Zawsze coś się jednak może przytrafić, czego nikt nie przewidzi. Czy to powód, żeby zamykać się w domu przed telewizorem?

Ameryka Południowa od lat jest moim terenem wakacyjno-podróżniczym. Lubię te kolory, tradycyjne wioski i cuda natury. Wiem, że do wielu miejsc dociera się długo, trzeba poświęcić dzień na przejazd lub dolot, ale mam świadomość, że inaczej są niedostępne. Wystarczy przeczytać program... 

Kontynuuję podróż śladami 7 nowych cudów natury rozpoczętą w styczniu 2023: wyspa Komodo, zatoka Ha Long, góra stołowa w Kapsztadzie w RPA, w najbliższym czasie wodospady Iguazu i Amazonka. Zostanie Korea Południowa: wyspa Jeju i podziemna rzeka na Filipinach. Fajnie mieć plan. 

***

Pozdrowienia dla Hani-Izaury. Ñameryka Caparrosa -obowiązkowo! 


* Rory Carroll: Chávez. Prawdziwa historia kontrowersyjnego przywódcy Wenezueli. 

* Martin Caparros : Ñameryka

* Tomas Forro: Gorączka złota.Jak upadła Wenezuela. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem