Ekwador: Galapagos z lwami morskimi na San Cristobal

Jeśli chcecie zobaczyć lwy morskie, to waszym przeznaczeniem jest San Cristobal. Pełno tych zwierzaków na plażach w centrum. Tu widać mnóstwo matek z młodymi, bo są tu spokojne miejsca pośród skał, gdzie woda praktycznie stoi. Wieczorem leżą ich setki na plaży. Gadają. Kłócą się. Biegają. Przefajnie. 

Popołudnie spedziłam w wodach przybrzeżnych. Ze statku widziałam z 10 żółwi morskich. Były fregaty, choć panowie wabiący panie wymagają porządnego aparatu z zoomem. Romanse trwają cały rok, ale zobaczenie nadymanego samca z czerwonym podgardlem tonjuż kwestia szczęścia. Widzieliśmy 2 okazy, ale kawałek od brzegu pod kaktusami. Były i głuptaki. Dobry fotosprzęt wskazany. Było widać niebieskie nogi, bo kapitan podpływał dziobem bardzo blisko, ale to zależy gdzie ptaki akurat siedzą, bo w wodzie są skały, więc nie wszystko jest wykonalne. Statek to nie amfibia. Lwy morskie były, ale nie jakaś hurtownia, jak w centrum przy porcie. No i ryby. W życiu nie widziałam tak dużej ławicy tak ogromnych ryb. Rafy nie są za piękne, ale fauna jest dość zadowalająca. Sporo pojedynczych dużych ryb. Dzisiaj żółwia z bliska nie było. Widzieliśmy je ze statku, ale nie trafił się żaden pod wodą. Kolejny upalny dzień. +30'C. Pianki raczej zbędne. 

Isla Lobos to nie za wysokie skały z awifauną i lwami morskimi. Pikujące do wody głuptaki zauważyliśmy 2, nie jakieś chmary. Woda ma kolor zjawiskowy, zielonkawy. Taki rajsko-spektakularny. Aż się człowiek rwie do pływania! Potem zawitaliśmy na plażę z drobnym piaskiem. Tam były lwy morskie, żółwie, wielkie jeżowce. No i ryby. I ta plaża była tylko dla nas. Taka tajlandzka Maya Bay, choć nie aż tak ukryta, a piasek jak Nosy Iranja na Madagaskarze albo Cancun w Meksyku. Wiem, że sporo osób te miejsca kojarzy. W końcu to blog dla bywalców i odkrywców;))

Na San Cristobal jest o wiele mniej ludzi niż na Santa Cruz. Wycieczki się potwierdzają zdecydowanie rzadziej. Przyjechać i kupić imprezę od ręki, jeszcze na ten sam dzień: dość trudne. Była z nami para z Kanady, już parę razy zmieniano im rezerwację z ranka na wieczór i na kolejny dzień. Dobrze zaplanować pobyt tutaj wcześniej. Największą atrakcją jest mnogość lwów morskich, które w dzień baraszkują w wodzie, a nocą gonią się po plaży rycząc. Niektóre leżą poza plażą na chodnikach. Bliskość natury jest oszałamiająca. Takie zoo. Spełnione marzenie o Galapagos. 

Może dodam więcej zdjęć później, słabo na Galapagos z internetem. Pozdrawiam serdecznie!

Wyspa Izablela

Wyspa Santa Cruz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem