Wietnam: Wydmy i targ w Mui Ne

O 6h rano podjechałam na wydmy w Mui Ne, to tylko 3km od hotelu. Nie mogłam pominąć tej regionalnej atrakcji, szczególnie, że jest tak blisko, a transfer z hotelu jest darmowy. Trzeba się tylko zmobilizować, żeby wcześnie wstać. Słońce wstało koło 5h40, więc może nie był to wschód, ale w porannych blaskach teren się pięknie prezentował. Pan kierowca zapytał czy odebrać mnie o 7h45, odmówiłam. Mam lepszy plan dnia: pobiegać z rana po wiosce rybackiej nadrabiając z 2 kilometry. Tymczasem wspiełam się na wydmę. Lokalne władze najwyraźniej nie doceniają urokliwości tego miejsca, przydałoby się sprzątanie, trudno zaprzeczyć. Wydmy są mało zarośnięte i wyraźnie widać księżyce grzbietów. Dzieciaki sprzedają "zjazd z wydmy": wypożyczają sztywną folię, która ma być "sankami". Zaraz mi się przypomniało jak kiedyś zjeżdżaliśmy z górki w wannie😁.

Wydmy czerwone są w pobliżu głównej drogi, wystarczy się nieco powspinać i mamy wspaniały widok na zatokę. Z rana nie bije od nich gorąco, więc zdecydowanie polecam poranek na taką wycieczkę. Tylko 26'C. Zaraz zrobi się 30. Parę ładnych zdjęć tu z pewnością da się zrobić, ale to bliższe Pustyni Błędowskiej niż piaskom południa Maroka czy Tunezji. W tej części Wietnamu wiosna jest już dość mocno zaawansowana, wszystko kwitnie, intensywnie pachnie, nieostrożnych słońce spala na krewetkę z grilla. Nie przesadzam jak mówię, że potrzebny jest filtr 50.





Wytrzepałam piasek i ruszyłam pobiegać po wiosce rybackiej. Już wczoraj wypatrzyłam targ: to zawsze robi wrażenie. Świeże ryby z porannego połowu, mięso, zielenina, owoce: mangostany, flaszowce, longany, jabłka różnych egzotycznych odmian, mango, ananasy. Bardzo lubię kramiki jednotowarowe, jak pani sprzedająca same jajka wielu odmian. Bardzo popularne są też kwiaty: każdy kupuje bukiet, są tanie. Jest i chińszczyzna, plastik, chemia gospodarcza, ale warzywa, ryby i mięso zdecydowanie wyróżnia się ten targ od innych. 





Tofu i muszelki


Obok durianów, mangostanów, zielonego flaszowca i winogron są także truskawki. A to czerwone z tyłu to czapetka samarangijska.


Tyrosulus crocodilus, houndfish  - skonsultowane z przewodnikiem






Zielenina




Na śniadanie jada się zupy, tu kramik z domowym rosołkiem 


Ale jaja



Makarony ryżowe



Papierowe dongi i dolary


Zestaw rodzinny pałeczek





To nie jest durian, tylko jackfruit: smakuje jak guma balonowa, ale jest bardzo kleisty

















Kraby


 Karmazyn, ca hong, red slapper


Ca noc hom, box fish







Tuńczyki



Gudgeon, slapper, ca huong, po polsku to chyba kiełb. Może jakiś wędkarz mi to potwierdzić w komentarzu?


Gorzkie melony - do zup albo soków, bilansują słodki i kwaśny smak. Fachowo: PRZEPĘKLA OGÓRKOWATA, KARELA, BALSAMKA OGÓRKOWATA. MUOP DANG. Zawiera gurmarin - polipeptyd podobny do insuliny, zalecana dla cukrzyków.


Dorodne kalmary


Karmazyny


Kapusta chińska PAK CHOI, już się u nas też pojawia






Po prawej mamy morning glory, czyli szpinak wodny, rośnie na tafli jezior, dodaje sie go do dań z woka. Z sosem sojowym albo ostrygowym, czosnkiem i chilli jest podawany jako osobne danie. 




Wracając na śniadanie do hotelu po 7h zaczął padać deszcz, ciepła, tropikalna ulewa. Zatrzymałam się pod daszkiem sklepiku z papierowymi prezentami dla duchów. Czego potrzebują w zaświatach przodkowie? Koszul, butów, skutera, konia, domu... Poniżej parę zdjęć. 







MEKONG


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem