Wietnam: Fairy stream

Cóż by począć z kolejnym upalnym dniem, gdy temperatura sięga 30'C? Plaża, basen? A może by tak jednak pozwiedzać okolicę? Zamawiam z hotelu taksówkę nad Baśniowy Strumyk. 4 dolary. Na 2 osoby, wychodzi śmieszne pieniądze. 

No może i nie są to malgaskie tsingy, raczej strumyk koło wydmy, ale za to jak cudownie jest brodzić w wodzie. Idę boso, woda w strumyku mętna, ale po kostki, niekiedy ciut głębsza. Temperatura z 25 stopni. Człap, człap. Do tego niezłe widoczki. Fajny pomysł na poranek. Lokalny bar proponuje typowe wężówki i wódki z żeńszeniem, ale za wcześnie na mocne wrażenia.

Przysiadłam w nadmorskim barze na świeżego kokosa. I cieszę sie Wietnamem. Teraz jest przypływ, woda w morzu czysta, po odpływie niestety widać zaniedbania. Co dziś w menu: morning glory czyli gotowany powój z orzeszkami, ryż, ostrygi na ciepło i muszle świętego Jakuba (scallops). Obłęd na talarzu. Z butelką wina zapłaciłyśmy na 2 osoby jakieś 18 dolarów. Stosunek jakosci do ceny: bajeczny. Nawet nie próbuje porównywać ile by kosztowały tak świeże owoce morza w polskiej restauracji z winem i dodatkami. A tutejsze restauracje proponują bogaty wybór muszelek, żaby, różne egzotyczne ryby, z papugorybą włącznie, okoniem morskim, węgorzem. Wróciłyśmy do hotelu: akurat zrobiła sie 15h, a zatem czas na ciasto bananowe i kawę. Za godzinkę masaż, pędzę pod prysznic. 

Kulinarie Wietnam spełnia oczekiwania najbardziej wymagających turystów. Dużo dań z grilla, prosto doprawionych czosnkiem, cebulką, można tu za stosunkowo małe pieniądze suto zastawić stół. Zaczynam żałować, że za 2 dni wylatuję. Potrzeba tygodnia, żeby wszystkiego choć raz popróbować. Naprawdę kraj spełnia moje oczekiwania. 







Wino wężowe ruoc ran leczy od impotencji po ślepotę: nie zabierać do Polski! Może być kłopot na granicy.







Kieliszek żemńszeniówki: 35000 dongów, poniżej 2 dolarów










Ostrygi na ciepło: zawzwyczaj jadałam surowe, ale te też są dobre.

Komentarze

  1. Cóż za uroczy widok, można by całymi dniami wpatrywać się w błękitne fale i popijać kolorowe trunki. Do tego leżak i dobrą książka, i niech tak czas sobie płynie.....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem