Indonezja: Malownicze Bali północno-wschodnie

Sytuacja wszędzie jest ciężka. Z Bali powyjeżdżali turyści. Resztki się ewakuują. Czekam na lot 25.03.


Od 19.03 zamknięta jest Jakarta. Na Bali jeszcze nie ma aż takich ograniczeń.



Postanowiłam dać komuś robotę, zanim mnie zamkną. Umówiłam się z kierowcą Grabtaxi, którego znam z poprzedniej wyprawy na Bali na trase po wyspie. Są jeszcze 2 miejsca, których nie znam, ale daleko na północy. Żadna agencja mi nie zrobi programu dla 1 osoby, poza tym się izoluję przecież.

DJ zjawia się spóźniony i to innym autem. Trasa to 82 km w górach, google podaje 2h08 minut. Ciekawe czy świątynia będzie czynna, w zwiazku z zarządzeniami kryzysowymi Covid19 nie jest to oczywiste. Trudno. Za to jak będzie czynna, to będzie pusta, jest za daleko od Kuty. Liczę na to, że "temple in the sky" mnie łaskawie przyjmie.

DJ zapodaje rytm. Warto było na niego poczekać, w sytuacji kryzysowej najlepiej liczyć na sprawdzone rozwiązania. To ostatnia okazja w tym roku, żeby coś zobaczyć. Może już więcej nie będzie mi dane przylecieć na zielone Bali, wyspę bogów i wulkanów. Wyspa szykuje się do festiwalu Ogoh-Ogoh, co pewnie będzie widać po drodze. Dlatego warto się choćby przejechać.

Tony pisze do mnie z Tajlandii po polsku tłumacząc przez google:

"Mój mózg myśli o sposobach sprzedawania rzeczy. Aby stworzyć nową karierę"

Póki co ma maski, 12 sztuk za 180 bath, 5 eur.

"Musisz współczuć swojemu ciału, ponieważ używasz twardych kończyn. Anno, jesteś dla mnie dobry i opiekujesz się mną. Modlę się, abyś był bezpieczny."

Góra Lempuyang.

Po lewej nieśmialo zza chmur spogląda na mnie stożek wulkanu Agung. 3124m. Widać kawałek szczytu. Góry i ryżowiska (w sam raz dla Lidki, która tak bardzo chce ze mną uprawiać ryż). Pomiędzy nimi bananowce i palmy. Bardzo malowniczo. Jestem uzależniona od takich widoków. Mijam rzekę, prawie wysuszone koryto. Słyszałam o suszy na Bali. Wokoło jednak dość zielono, więc zdawałoby się, że wody nie brakuje.


DJ puścił "Where are you now?", no właśnie, gdzie ja jestem? Widoki nowozelandzkie. Korka brak, co na Bali jest czymś niesłychanym, od początku ruch płynny.

Kierowca staje na stacji zatankować. Facet lejący paliwo ma szmacianą maskę. I wtedy mam wizję, przeczucie, wychodzę i widzę!!! Są!!! Są maski. 1.5h jazdy od Kuty. Wreszcie! 7000 rupii sztuka: 2 zł. Jest z 10, biorę 3 na "lotdodomu" i "pociągdodomu"... Trochę w końcu polecę, jedna to za mało, ale też nie wykupuję zapasu. Inni też potrzebują.

Ciągle chodzi za mną, że u nas krew się kończy. Ja oddać nie mogę, ale może Ty tak? Jutro sam możesz potrzebować. Jak nie Ty, to ja.

Kierowca nie zna Lempuyang Temple, dla niego jest więc to wycieczka odkrywcza po wyspie na której mieszka. Robi więcej zdjęć ode mnie. A przecież to jedna z sześciu Sad Kahyangan, głównych świątyń wyspy. Słuchamy zatem balijskiego techno i zachwycamy się błękitem morza po prawej, przepiękną siatką pól ryżowych w dolinie i górami tonącymi w chmurach po lewej. Czasem widać gotowe figury czekajace na festiwal Ogoh-Ogoh, konkursy, wędrówki w pochodach. Większość jest jednoroczna i 24.03 wieczorem czekają je płomienie. Im dalej na północ, tym piękniej. Tej części nie znam w ogóle. Ostatnie 9km to już wspinanie się na szczyt pod światynię. Domy mają bogato rzeźbione ogrodzenia niczym w Ubud.

Kiedy docieramy do Temple of Heaven dostajemy pisemny dekret o zamknięciu. Obowiązuje od wczoraj. Trudno. To nie jest niespodzianka. Droga pośród ryżowisk i tak była warta wyprawy.













Jedziemy do Tirta Gangga, zapewne też będzie zamknięte. Tymczasem jednak bogowie się zlitowali: jest czynne. Ogrody są czymś innym od wszystkiego, co tu widziałam. Wspaniałości. Tak, zdecydowanie było warto. Turystów jest ledwo garstka. Pewnie kwestia zamknięcia to tylko dzień lub dwa. Wstęp 50000 rupii, ale za dodatkpwe 20000 można wejść do 2 wydzielonych basenów. Pięknie. Szkoda słów na opisy, na żywo jest tak idealnie, że trzeba tu przyjechać i samemu nacieszyć oczy.

"This is the rhytm of my life" - gra w aucie, gdy podchodzę. Zmieniam program i dopisuję inną atrakcję. 50% szans, że otwarte, ale po drodze. Jeśli gdzieś jest miejsce tak nieziemsko rajskie, że po prostu trzeba usiąść i kontemplować, to Taman Soekasada Ujung i odpowiada moim wymaganiom. Widok z góry na bajkowe ogrody i rezydencję na wodzie każe mi zatrzymać chwilę. Kolorowo, gustownie, balijsko, miejsce wtopione miedzy wulkan i morze to esencja tego kraju. Chyba nic lepiej nie określi tej wyspy. Must see: koniecznie do wpisania w czasie wolnym na Bali. Dojazd z 150 zł w jedną stronę z Kuty. Bilet 50000 rupii. Można tu wypstrykać 1000 zdjęć i żadnego potem nie chcieć wyrzucić. Po prostu czarujące.











W drodze powrotnej widać poważne przygotowania do Ogoh-Ogoh. Jadą ciężarówkami bambusy na podpory, tu niebieski gigant jeszcze bez głowy, tam jakaś para walczących bóstw mitologii balijskiej. Coś składają, coś już stoi i suszy się w słońcu. To będzie żywy teatr 24.03. Od rana utrudnienia na drogach. Dla mnie to kwintesencja Bali. Widzę teraz czarne wulkaniczne plaże i mnóstwo zieleni. Soczystej i mieniącej się odcieniami w słońcu.

Słuchamy sobie za głosnej muzyki czasem coś śpiewamy, bo przeszliśmy na angielski. Co rusz jakieś Ogoh-Ogoh. Patrzę na dzieciaka, który powinien być w szkole, wiózł coś taczką, usiadł w niej i oparł się wystawiajac "zimne łokcie". Ktoś jeszcze zamiast się uczyć woli popracować? Chopak miał z 13 lat. Tu się do edukacji nie przywiązuje wagi. Dziadek sadził ryż, ojciec sadził ryż, to i ty synu będziesz sadził ryż.

Tu się krowy pasą przed świątynią, tam panie robią z liści jakieś ozdóbki i penjory. Szaleni hinduiści nie zrezygnują z świąt, nie ma opcji. Jeden na motorze przewozi durianki luzem, że mu to nie spadnie! A nie, klapkiem trzyma. W centrum wyspy pochmurnie, pewnie będzie padać. Tu na wybrzeżu raczej słabe szanse na opady. Jest skwarnie i duszno. Rzemieślnicy tworzą trony, tam znowu czarny piach wulkaniczny 5 chłopaków ładuje na ciężarówkę. Bali jest mega odjechane, nie wybrzeże, ale centrum. Kocham.

Ile razy dziś przejechałam na czerwonym? Hmmm, dużo. W Polsce chłopak by stracił prawko, ale jeździ dobrze. Każdemu się zdarza nie rozróżnić kolorów (8 razy?). Mijamy wypadek, auto na boku plus motor w rozkładzie. Serio najgorszy jest koronawirus? Nie krokodyl, wąż czy metrowa dziura na środku drogi? "Lotdodomu" może być moim ostatnim, boję się żeby tam niczego nie złapać. Oby było bez awantur, bo z pewnością komuś przyłożę, w końcu ostatnio źle sypiam i robię się nerwowa. Maska przyda się, żeby z nikim nie dyskutować.

Jestem zadowolona, objechałam w 7 godzin sporą część północno-wschodniego Bali. W związku z restrykcjami chyba więcej się nie pokuszę o taką akcję. Poza tym konczą mi się tu miejsca godne wysiłku dojazdu. Naprawdę cenne są podróże do serca tej wulkanicznej wyspy. Same plaże są przeciętne. W tym słońcu skwarkiem zostaje się w kwadrans. Mam awersję do opalania. Za to kulturowo Indonezja jest bardzo urozmaicona, lubię tu wracać.

Mój autorski program zakłada wyjazd około 8h. Nastawiamy się na korki w Denpasar!

1. Lempuyang Temple, Temple of Heaven
2. Tirta Gangga - ogrody, możliwość kąpieli, czas na obiad
3. Taman Soekasada Ujung - zjawiskowy wodny pałac
4. Ewentualny postój na plaży po drodze oraz przy ryżowiskach


Tymczasem dostaję smsa, to rzeczywiście koniec wycieczek poza hotel. Zobaczcie sami co to znaczy na google translatorze, język indonezyjski:

DILARANG BERDEKATAN & DILARANG BERKUMPUL. Tetap di rumah kecuali belanja makanan & berobat. Patuhi agar penyebaran virus dapat segera dihentikan. Covid19.go.id

Więcej o świątyniach balijskich:

https://rikitikipodrozniki.blogspot.com/2020/02/indonezja-bali-pura-luhur-batukaru-w.html?m=1

Komentarze

  1. Pola ryżowe🌄 czekają na nas wspólny wyjazd. 😄 Wracaj 🚀Cała i Zdrowa! Nie ma innej opcji! Oj myślę że dużo osób czeka na Twoje dalsze cudownie opowieści. 💥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem