Wenezuela: Od niesforności i bajecznego bogactwa po współczesność
Jeśli przeczytacie biografię Chaveza, Wenezuela po prostu musi trafić w wasz podróżniczy kalendarz*. Jakaż fascynująca była ta utopia: bak paliwa był wart mniej niż puszka coca-coli, a nalewający benzynę dostawał napiwek wart więcej niż towar. Państwo było bajecznie bogate. Ceny mieszkań spadały, a wartość samochodów rosła. To tak jak u nas: za starego malucha w latach 80 płacono więcej niż za nowe, nieosiagalne auto. Tylko, że w Wenezueli mówimy o począkach XXI wieku, okresie o 20 lat późniejszym. Dzięki paliwom kraj się bogacił. Towary w sklepach były za półdarmo, więc wykupowali je przemytnicy sprzedający je w Kolumbii czy Brazylii po wielokrotnie wyższych cenach. Nagle półki sklepowe zostały opróżnione, a towary trzeba było nabywać na czarnym rynku po cenach światowych. Dzisiejsza Wenezuela to państwo upadłe i społeczeńtwo bez źródeł dochodu. Bieda jest wręcz stanem świadomości, a miało być tak pięknie. Wszyscy żyli na kredyt, uczono się jak szybko wydawać pieniadze, bo ruszyła dra