Francja: Lourmarin. 3 ulice i spokój. Miasto Alberta Camus.
Kiedyś była to wioska na ważnym szlaku z Włoch do Hiszpanii przez Awinion. Przez przełęcz łączącą Lourmarin z Bonnieux maszerowali pielgrzymi. Dziś można tędy dostać się do Apt. My pozostajemy jednak na południowym zboczu Lubéron. Parkujemy autokar w cieniu platanów i ruszamy rozkoszować się spokojnym życiem prowansalskiej wioski. 3 ulice zbiegają się w centrum. Wystarczy kwadrans, żeby przejść je wszystkie. My jednak dajemy tu sobie sporo czasu. To nasz czas. Na aperitif. Na obiad. Na spokój. Czasem jest taki moment, gdy potrzebujemy wyłączyć telefon i mieć wszystko gdzieś. Zapomnieć o wszystkim i cieszyć się chwilą. Magiczny moment tylko dla nas. Dlatego po całkiem długim wolnym czasie spotykamy się zrelaksowani, objedzeni lodami o smaku calissons d'Aix (powiedzmy melonowo-migdałowym). Ten wolny czas będziemy wspominać jeszcze długo po urlopie.
Lourmarin to także obok malowniczych plenerów fotograficznych 2 miejsca z historią. Pierwsze jest na cmentarzu. Koniecznie trzeba zajrzeć na skromny grób Alberta Camus. Tutaj kupił dom za pieniądze z Nagrody Nobla w 1957 roku. 3 lata później zginął w wypadku i tutaj, zgodnie z życzeniem go pochowano. Cieszy mnie, że w mojej grupie są znawcy jego dzieł. Nie tylko "Dżumy", ale też innych tekstów. To rzadkość.
Drugie miesjce to otoczona romansującymi cykadami Willa Medyceuszy Prowansji: zamek w Lourmarin. Pierwszy przykład renesansu w regionie. Trochę wyposażenia jest. Malowniczo stoi obok miasteczka, 5 minut pieszo. A pod zamkiem zamiast smoka... piwniczka z lokalnym winem. Takie rzeczy tylko u nas. Rozkoszny wstęp do lata. Zapraszam.
Tylko czekać na muzem egzystecializmu:) W bibliotece na Zamku można odnaleźć dzieło Piłsudskiego: Bitwa 1920.
OdpowiedzUsuń