Gruzja: Tradycja do bólu


Rodzina, prawosławie i tradycja wyznaczają granice Gruzji. Mały, 4-milionowy kraj jedną nogą na Wschodzie, drugą przestawia coraz bardziej na Zachód. W kontekście geopolitycznym nie jest bez szans. 

Mnie Gruzja zaskoczyła przepięknymi widokami, kościołami pachnącymi świecami wotywnymi, starymi malunkami, twierdzami wykutymi w skałach, a największym cudem była stolica. Jakby przeniesiona z innego wymiaru. Tbilisi naprawdę nie musi mieć kompleksów. Inny świat. Tu z pewnością będę wracać. 

Tymczasem czytam książkę Stasi Budzisz "Pokazucha. Na gruzińskich zasadach". Tu przywiązanie do tradycji jest bolesną szkołą, szczególnie dla kobiet. Rozwód - nie, gwałt - hańba dla rodziny, nieślubne dziecko - nie do przyjęcia. Autorka reportażu uświadamia mi jak wygląda życie codzienne. Narzeczoną i jej Facebooka sprawdza się dokładnie: gdzie bywa, z kim, czy nadaje się na synową. Syn zostaje z rodzicami i jego żona będzie się nimi opiekować. Córka się z domu wyprowadza, dostaje posag i ma sobie dać radę. Powrotu do domu nie ma. O kolejnym małżeństwie może zapomnieć.  Jakie to wschodnie! Tylko, że w 2017 roku 32% par do 4 roku się rozwiodło, i aż 23% par z ponad 20-letnim stażem. W tym samym roku ślub wzięło 23684 par, a rozwiodło się 10222. Nie jest wesoło. 

Niby nie ma aborcji ze względu na płeć, przynajmniej w statystykach. Na 100 dziewczynek powinno być ok. 105 chłopców. Tymczasem w Gruzji rodzi się 118 chłopców, w Azejberdżanie -115, w Armenii - 120. Przypadek? Aborcja do 12 tygodnia jest legalna w Gruzji. Wtedy nie wiadomo jeszcze jaka jest płeć dziecka. W wyjątkowych przypadkach do 22 tygodnia. Niby nie ma selektywnej aborcji, ale przy 2-3 dziecku rodzi się standardowo 106-107 chłopców na 100 dziewczynek. 

Do ślubu trzeba być dziewicą, więc kliniki robiące hymenoplastykę nie narzekają na brak pracy. Od 2015 roku za mąż może wyjść tylko osoba pełnoletnia. W 1994 roku aż 34% kobiet wychodziło za mąż w wieku 16-19 lat. W 2014 - 12%. Z wczesnymi ślubami nadal jest kłopot, bo prawo dotyczy ślubów cywilnych, a nie w cerkwi czy meczecie. Autorka reportażu bazuje na liczbach, więc czyta się ją dobrze, a wnioski można uznać za wiarygodne. Dla mnie jest przekonująca. Najbardziej zaskakujące jest, że na wsi para spędzajaca noc razem poza domem jest uznawana za małżeństwo. Nadal. 

Jak dochodzę do kwestii edukacji seksualnych, to powoli chyba Gruzja jest przed Polską. Nic nie powiem. Sami poczytajcie. Nie jest moją intencją streszczanie książki, ale sporo można z niej wyciągnąć o życiu codziennym i prawie w zderzeniu z tradycją. 

















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem