Polska: Fytel i Zgorszenie publiczne, Benek, Gwiazdy

Obejrzałam film Macieja Prykowskiego z 2009 roku "Zgorszenie publiczne". Krytykę rozumiem. Do tego ten kaleczony śląski. Nazwę to wyobrażeniem Warszawy na temat Śląska. Nazywanie go komedią romantyczną to przesada. Najbardziej to mnie śmieszył motyw "brazylijskich ogórków". Fytel jako śląski hajmat, to tylko ktoś nie stąd mógł wymyślić. Nic dziwnego, że na youtube wyłączono komentarze. Reżyser uważał, że  ukazał ludzi z sympatią, niemniej mieszkańców ta wizja pełna stereotypów nie bawi. Raczej drażni. Familok z balią na środku pokoju to obraz jak z muzeum w Nikiszowcu. Możecie mi wmawiać, że komedie często bazują na obrazkach stereoptypowych. Tutaj to nie przejdzie. Nie z nami te numery, Maciek!

Przeszukuję internet: zdjęcia kręcono w Rudzie Śląskiej - Rudzie. Blisko Zabrza -Biskupic. A Fytel  to umowne osiedle, Bytom Łagiewniki. 

 
Wybrałam się zatem na wycieczkę na Fytel. Dojeżdża się tam wyłącznie autobusem 39. Przystanek Sobieskiego. Takich Fytli mamy w Rudzie Śląskiej dostatek. Kilka domów, suszące się w oknach i na dworze/placu pranie. Ktoś mnie bacznie obserwował, nie czułam się za pewnie z aparatem w ręce. Miejsce jakich wiele. Trochę było mi tu nie na miejscu, autentyczność i brak filmowego blichtru powodowały, że czułam się tu jak szpieg. Zdecydowanie nie jest to miejsce turystyczne, ale czy wszystkie muszą takie być? Jeszcze ten leżak przed sienią, dziewczynka spacerująca w kostiumie kąpielowym, choć w okolicy brak basenu, obrażony na świat dziadek zirytowany brakiem autobusu. Chwilę tu byłam, ale takie momenty zostają z nami na długo. 





 
 



Mój "ujek" zawsze nie potrafił zrozumieć po co gdzieś wyjeżdżamy, "przeca styknie ryczka a przed sień". Taką sień z jakimś ujkiem znalazłam na Fytlu;) Ino ujek poszoł na łobiod. 

Warszawscy twórcy twierdzą, że póki stoją familoki, mają prawo je pokazywać. Uważają, że to żywa scenografia. Pamiętam jak kiedyś wujek kazał mi zrobić zdjęcie jakiegoś starego domu i je wywołać. "Ujek" już nie żyje, a budynek wyburzono. A ja nadal mam je w albumie. Dlatego spacerując po Śląsku rejestruję te sypiące się kamienice, stare osiedla robotnicze, te skanseny robotniczego Śląska. Dzisiaj zastepują je coraz częściej nowe osiedla. Niemniej wystarczy pojechać na taki Nikiszowiec, do Radlina, Pszowa, Rudy Śląskiej, Chorzowa, Bytomia, Zabrza. I takie osiedla ciągle jeszcze stoją. Czasem je odnowią, potem już znowu czekają latami na swoja kolej. 

Poniżej parę ulic z centrum Nowego Bytomia, takie swojskie miejsce. Pamiętam jakie wrażenie zrobiły na nas odświeżone słoneczniki na fasadzie, odkryte spod ton zabrudzeń. Teraz znowu by się przydało je chociaż... umyć. 









Inny obraz Śląska mamy w filmie Roberta Glińskiego "Benek" z 2006 roku. Powstał na podstawie scenariusza dziennikarzy Jerzego i Izabeli Morawskich "Serce z węgla". Tu nie ma udawanego akcentu regionu. Występuje plejada gwiazd, które spotykam na scenach lokalnych teatrów. Mirosława Żak, Zbigniew Stryj, Anna Guzik, Elżbieta Okupska, Barbara Lubos-Święs, Andrzej Mastalerz. Marcin Tyrol grający tytułową rolę pochodzi z Tarnowskich Gór, choć widuje go ma scenie głównie widownia warszawska.  

29-letni górnik bierze odprawę. I co dalej? O tym opowiada film. A sceny kręcono w Murckach, Kostusze, Świętochłowicach, Piekarach Śląskich, Zabrzu, Rudzie Śląakiej i Bytomiu. Co tekst to inne miejscowości wypisują, więc uzupełniam listę, ale tyle tego, że zaczynam się zastanawiać czy to wszystko prawda. 

Lombard jest na rogu Sienkiewicza i Sobieskiego w Zabrzu. Na stadionie Górnika MK Katowice w Kostuchnie kręcono festyn. Kino śląskie podąża własną drogą, którą wyznaczył Kazimierz Kutz. Pokazuje pracowitych górników, familoki, orkiestry. Etos pracy. W "Benku" odnajdujemy naszego Forresta Gumpa. Tragikomedia ma smak słodko-gorzki. Trochę jak te kopalnie zamieniane w muzea. 

Trzeci film śląski, o którym warto wspomnieć to "Gwiazdy" z 2017 roku. Opowiada historię Jana Banasia, śląskiego piłkarza Polonii Bytom, Górnika Zabrze, a nawet polskiej reprezentacji. I futbol jest tylko tłem do szerszego obrazu Śląska. Reżyser Jan Kidwa-Błoński urodził się w Chorzowie, więc nie jest osobą z zewnątrz. I nie trzeba się znać na piłce, żeby dobrze się to oglądało. Miłosny trójkąt i PRL oraz ślaska skomplikowana historia pogranicza wciągają kompletnych laików w futbolu. Główne role przypadły Mateuszowi Kościukiewiczowi (Jan) i Sebastianowi Fabijanskiemu (Ginter). Wśród aktorów nie zabrakło dyrektora Teatru Śląskiego, Roberta Talarczyka. I film jest bardzo śląski, bo 95% scen kręcono u nas. Ze szczególnym uwzglednieniem Zabrza (osiedle Zandka, Dom Muzyki i Tańca, hala Mosir udaje lotnisko), nieco w centrum Katowic i lesie Murckowskim oraz w Świętochłowicach na Skałce i hałdzie Ajskiej.  Wykorzystano też przejście graniczne w Chałupkach. Dla wielu osób film ten jest niezwykle nostalgiczny. Na pewno budzi emocje. 

Ja tymczasem wybrałam się na śląski spacer. 

Na początek Ficinus w Rudzie Śląskiej-Wirku. Stały te domy biedne i rozlatujące się, aż zadbali o nie nasi konserwatorzy. W 1978 wpisano je do rejestru zabytków. Do lat 80 była to własność KWK Pokój, dziś należą do miasta. Obłożone je cegłą klinkierkową, wyburzono stare chlewiki i gołębniki i teraz to nieźle wygląda. Nowa Wieś została utworzona gdzieś w XVI wieku. Jej rozwój wyznacza data 1802, gdy powstała kopalnia Gottessrgen. Błogosławieństwo Boże. Do niej należał też Szyb Andrzej. To dla jej robotników utworzono osiedle domów z piaskowca Ficinus 1860-67, od nazwiska radcy górniczego i dyrektora dóbr hrabiego Henkel von Donnersmarcka, Georga Ficinusa. Wokoło domy były drewniane, więc osiedle na swoje czasy było bardzo bogate. I dziś to najstarsze patronackie osiedle robotnicze na Górnym Śląsku. Górnicy w wolnym czasie uprawiali pola.  W pobliżu były 3 huty. Antonina, Hugo i Liebe-Hoffnung. Dziś osada Ficinus na Wirku jest częścią Rudy Sląskiej powstałej w 1959 roku z połączenia Rudy i Nowego Bytomia. 


Ficinus został wpisany na Szlak Zabytków Techniki w 2006 roku.









Następnie dzielnica Ruda. Planowałam zajrzeć do muzeum, ale w sobotę czynne od 15h. Za dużo czekania. Spaceruję zatem po mało mi znanych terenach oglądając robotnicze osiedle pięknie odremontowane. W nagrodę dla zwiedzających w upale: naturalne lody. Niestety makowych, na które wszędzie poluję zabrakło:( Zadowoliłam się chałwą i bananem z daktylem. Takie rzeczy tylko w Rudzie!












Odnalazłam też 2 "piekaroki", czyli piece publiczne -  jeden odremontowany i drugi, przekształcony w kapliczkę. Stały na wielu osiedlach robotniczych, ale niewiele się zachowało. Ten jest ponoć czynny. Familok obok też zdbany bardziej od innych. Widoczmie ma być wizytówką miastą. 











I tak sobie chadzam śląskimi ścieżkami. Nikt nie twierdzi, że atrakcje są tylko za granicą. Jak się zbierze w worek zabytki jednego miasta, też może być ciekawie. Tym bardziej, że teraz to w dużej mierze poodnawiane i taki ten Śląsk klimatyczny się robi. Warto wiedzieć czego szukać.  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem