Tajlandia: Przepraszam, kocham Cię


Czasami w pracy mam doprawdy świetną zabawę. Mój znajomy przewodnik wita mnie dwa dni przed przylotem. Pisownia oryginalna, wszelkie błędy wynikają z nieścisłości google translatora, bo Taj pisze do mnie częściowo po polsku. Uwielbiam abstrakcyjność tych dialogów. Obecnie uczę go polskiego. Nie jest łatwo, bo po godzinie z sz, cz, rz, ch doszliśmy do różnicy między "zapraszam" i "przepraszam", "kurczak", "świnia", a także paroma zdaniami:
"Dzień dobry. Jak się macie? Kocham Polaków.
Jestem przewodnikiem po Tajlandii. Zapraszam do autobusu. Liczymy."
I jeszcze: "Toaleta tutaj", "winda tam", "idziemy".

Cytuję zeszłoroczne teksty (wtedy gadał do nas telefon):
"Do łodzi najpierw panie, potem gentelman"
"Nie patrz w małpkowe oczka dla Twojego bezpieczeństwa"
"Jesteś dobrym człowiekiem"


Poniżej nasza korespondencja bieżąca.

T:
Cześć jak się masz.
Miło jest widzieć cię jutro jako asystenta

@:
Pilota not asystenta!

T:
Wiem, że nie wróciłeś do domu.
Wciąż w Tajlandii
Tomorrow i will go to the airport
But will stop at the hotel first
I will pick up you and go to that airport with me if you ok
Today I will shopping for something to you

@:
No space in my luggage

T:
Just a little. No heavy. Please pick up items You want to choose

@:
I need to fly back from Krabi to Bkk. Then from Bkk to Chiang Mai. Chiang Mai to Kuala Lumpur. KL to Medan. Medan to Yogyakarta And finally Bali Denpasar to Poland...

T:
Please.
OMG
Like that, bring for you to drink 1 bottle at the hotel

Przewodnik bardzo przejęty koronawirusem, bo na Don Muang przylecieli Tajowie z Hokkaido i są zarażeni, a on mieszka w pobliżu. Czyli 10 km od lotniska. Dzisiaj założył zatem kapelusz, maskę i okulary z oczami. Dobrze, że nie pływackie. Rano sobie mierzył temperaturę, 37 stopni. Pisze mi wiadomość siedząc pół metra ode mnie: To jest urządzenie do mierzenia temperatury. No tak, termometrow możemy w Polandii nie mieć. Prawda, że poziom abstrakcji rośnie? Tymczasem na Teneryfie 1000 ludzi uwięziono w hotelu, bo wykryto chorego Włocha. Chyba wolę tajską wolność.



C.d.n.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem