Francja: W kraju katarów. Cordes sur Ciel

Dotychczas średniowiecze kojarzyło mi się z Fezem w Maroku, gdzie na listę Unesco wpisano ginące tradycyjne zawody. Można tam spotkać garbarzy, zakłady garncarskie i ceramiczne, prawdziwych szewców i inne zapomniane zawody. Dzisiaj wieczorem zachwycałam się jednak francuską tradycją z podobnej epoki. Wspinałam się bowiem na szczyt twierdzy katarskiej Cordes. Całe miasteczko stłoczone jest na wzgórzu. Nie jest to jednak kolejna dziura! To miejsce jest autentyczne, a zatem z charakterem. Wygląda jak plan filmowy. Nie jest łatwo się tam wdrapać brukowanymi uliczkami, a warto! Godzina na takie miejsce to kpina. A i dwie to za mało. Stąd trudno wyjechać. Zachwycają nas kamienne domy z elemetami z starego drewna, niektóre wyróżniają się przepychem. Miasto żyło z handlu i to znajduje odbicie w strukturze miasteczka. Do tego na placyku zorganizowano zabawy średniowieczne dla dzieci, w końcu dzisiaj 15 sierpnia, więc Francuzi też mają wolne! A na głównym placu grała orkiestra, a publiczność wciągano do zabawy i uczono starodawnych tańców. Hopla, hopla, ręce w górę, noga fik, druga fik, hopla, hopla, obrót. Zapał Francuzów do uczestnictwa w zabawie mnie uradował. Zaraz mi się przypomina jak łatwo ich zająć śpiewaniem: wystarczą pierwsze strofy jakiejś piosenki i 12 facetów wesoło kontynuuje radosne rytmy. Hopla, hopla, fik, fik. Chciałoby się tu zostać na noc, albo chociaż mieć nieco więcej czasu na poodkrywanie malowniczych zaułków. Od razu człowiek się zakochuje w tych wioseczkach katarskich. Miasteczko ufundowano w 1222, a wytrzymało walkę z inkwizycją i biskupem do 1321 roku! Poddało się jako jedno z ostatnich. Już nie mam siły walczyć. Do hotelu daleko, a jutro nowe przygody! Hopla, hopla, fik, mik. I kolejne urocze zakątki Langwedocji. 






Tu właśnie jest to hopla, hopla. 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem