Francja: Moustiers-Sainte-Marie

Jak świecka Francja długa i szeroka, mi trafiaja się same święte wioski. Moustiers niedaleko jeziora St Croix wyznacza koniec trasy Wąwozu Verdon. Wchodzę do miasteczka, a tu pełno bud z olejkami, mydełkami, miodami, biżuterią. Zadbane. Czyste. Strojne. Eleganckie. Opowiadam o słynnych fajansach. Oglądam kubek: 35 eur. Talerzyk: 69 eur. No trochę poszli po bandzie z cenami. Nie chodzi o to, że dużo. Myślę, że to jednak ceny zaporowe. Od razu myślę o mojej kolekcji z Bolesławca. Przy tym to taniocha! Pośrodku miasta wartki strumyk. Nabieram wody do butelki. Cudownie rześka w tym upale. Dla chętnych spacer do kaplicy ponad miastem. Ależ wyślizgane kamienie! Wyobrażam sobie te procesje pielgrzymów, przed świtem, z pochodniami. Danie dnia 19 eur. No cenią się w Moustiers. Jednak to miasteczko należy do paru stowarzyszeń: z jednej strony Najpiękniejsze Village de France, z drugiej Ville d'Art et de Métiers (Miasto Sztuki i Rzemiosła). Za to się płaci. Słono. Niemniej trzeba przyznać, że urocze. 














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem