Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Polska: Muzeum Powstania Warszawskiego

Obraz
Dużo słyszałam o Muzeum Powstania Warszawskiego. Wybranie się tu zajęło mi trochę czasu. Trzeba przyznać, że jak na, w dużej mierze, multimedialną ekspozycję, to jest to wyjątkowo udane przedsięwzięcie. W wielu miejscach można zobaczyć filmy czy posłuchać powstańców. Najlepsze są pamiątki po Krzysztofie Kamilu Baczyńskim, bo akurat jego każdy w Polsce kojarzy. Duże wrażenie robią czytane listy: pocztę powstanczą obsługiwały dzieci. Teksty są ponure, ale oddają charakter tej niemieckiej napaści na Warszawę. Ten zabity, ten w szpitalu, dom spalony: worek smutków, ale pośród nich czasem pojawia się nadzieja. Ktoś ocalał. Co chwilę słychać wybuchy. W jednej z sal mamy film 3d: lecimy samolotem nad ruinami zbombardowanej Warszawy. Taki oryginalny dokument oglądałam parę razy na Rynku w kinie w Muzeum Historycznym. Tu ekspozycja utrzymama w kolorach szarości zmusza do refleksji. Depczemy po kostce brukowej, a w podziemiach możemy na chwilę wejść w kanały jakimi uciekali powstańcy. Muzeum dos

Gdzie śpiewają raki

Obraz
Dawno nie widziałam tak niesamowitego filmu: wciągający, przepiękny wizualnie, coś między thrillerem a romansem. Pełen tajemnic, nie do końca rozwiązanych. Akcja powolutku nam się rozświetla. Jest sporo zmyłek, więc nie łatwo domyślić się zakończenia. Nic nie jest oczywiste w filmie "Gdzie śpiewają raki", który właśnie jest wyświetlany w kinach.  Mnie przeniósł on do lasów namorzynowych, które regularnie, z rytmem pływów zakrywa i odkrywa woda morska. Chronią ludzi przed tsunami. Zadziwiają bioróżnorodnością. Pierwsze co przyszło mi do głowy to północna część Senegalu o zachodzie słońca i niesamowita rzeka w Gambii. I jeszcze wizyta u szamana, który potrafił czytać w duszy, może kiedyś wam opowiem, bo została ona ze mną na zawsze. Potem przyszła mi do głowy Sri Lanka i krokodyl, którego podrzucono mi na łódź. Maluszek, "gryzie jak pies". Następnie dzieci pływające codziennie do szkoły na jeziorze Titicaca. I moczary w wiecznie zapadanej Kostaryce. W końcu rzeka Zamb

Francja: Ciężkie lato, trudny 2023 rok

Obraz
Parę dni temu na urodzinach u małego Franka spotkałam Emmę, córkę nowej ukraińskiej sąsiadki. Dziewczynka miała 14 lat i ani słowa nie mówiła po polsku. Patrzyła za towarzystwem dzieci często stojąc przy płocie. Zaproszono więc ją na przyjęcie. Brak znajomości polskiego wcale jej nie przeszkadzał w zabawie z dziećmi o połowę od niej młodszymi. Tak zatem polityka jest już tuż za naszymi drzwiami. Po pół roku, wojna w Ukrainie jest już trochę bardziej oswojona, widzimy jej efekty bardzo blisko nas, a tak naprawdę konsekwencje odczujemy jak się skończą tarcze.  Światowe rynki są bardzo wrażliwe na grzebanie przy elektrowaniach atomowych na Ukrainie. Każdy ostrzał prowokuje erupcję cen giełdowych. (Polecam książkę o energii jądrowej Kate Brown z 2013r "Plutopia", tak na marginesie, rewelacja).  Może i rachunki domowe tego jeszcze tak znacznie nie odczuwają jak faktury firm, ale we Francji pod koniec tego roku mają zostać zamknięte programy pomocowe dla gospodarstw domowych. Po up

Polska: Kruszwica, ta od Popiela, co go myszy zżarły

Obraz
Wakacyjny objazd Polski jakoś nam się zaczął wydłużać. Już 3 dzień wracamy do domu. Nie spieszy nam się. Mamy kilka imprez rodzinnych pod koniec tygodnia, co nas nieco blokuje, ale mamy czas. Nad jeziorem Gopło leży Kruszwica. Kolebka polskiej państwowości z tą słynną wieżą z  podręczników z podstawówki. To co? Pałac w Kobylnikach? Dawaj!    Kobylniki, o których piszą pod Wieżą: Jezioro Gopło było miejscem osadnictwa już w epoce kultury łużyciej. Mówi się o najstarszych śladach człowieka w Polsce. Jedni datują to na 4000 lat, a są i tacy, co twierdzą, że nawet ponad 8000 lat temu tutaj mieszkali ludzie. Jedno jest pewne: Gopło ma wysepki, a to oznacza, że możnaby tam popływać kajakiem. Kruszwica ma poważne tradycje wioślarskie, o czym świadczą medale zdobywne przez członków klubu.  Jerzy Leon Kowalski z Klubu Wioślarskiego "Gopło" w Kruszwicy, zdobywca złotego medalu olimpijskiego Mieliśmy ochotę popływać choćby statkiem po deszczowym Gople. Czytam o statku Rusałka: towarzyst

Polska: Piernikowy Toruń

Obraz
A po co Ty chcesz jechać do Torunia? - słyszę od rana. No, bo dawno nie byłam. 200-tysięczne miasto jest na liście UNESCO i ma malowniczą starówkę. Poza tym jest blisko dobrej trasy na południe, a jechać 7h ciagiem mi się nie chce. Objemy się piernikami... A nocleg w 4* kosztuje połowę tego co na Mazurach w 2*. To jest absurd. A pojedziemy do Ojca Rydzyka? - pyta mąż. Każdemu kojarzy się Toruń inaczej. Mnie zdecydowanie piernikowo.  Po drodze z Mazur wpada na nas krzyżacki zamek, taki przedsmak Torunia. Urocze ruiny: Radzyń Chełmiński. Parkujemy pod tanimi noclegami. Mąż sugeruje wysłać mamie zdjęcie, że tu śpimy. Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco... Kiedyś poprosiłam, żeby hotel w Toruniu dołożył mojej grupie po paczce pierniczków do pokoju. Przyjeżdżamy. Rozdaję klucze. Nagle się zorientowałam, że pierników nie ma. Idę na recepcję: zapomnieli. O 20h mamy kolację. Biegam z obsługą po pokojach i dokładam te słodycze podczas, gdy Francuzi konsumują jakąś dziczyznę w