Polska: Z powrotem w Zielonej Górze

Zielona Góra poprzednim razem nie ukazała mi wszystkich swoich zakamarków. Zdecydowałam zatem ponowić wizytę i odwiedzić parę nowych miejsc począwszy od Palmiarni. Mój autobus jechał prosto do celu, wydawało mi się oczywiste, że kolejny przystanek to będzie Palmiarnia właśnie. Pytam kierowcy czy się tam zatrzymuje, a on, że w sumie to właśnie skręca i wywiózł mnie 1.2 km dalej. Świat nie jest idealny, ale przecież nie będę narzekać. Moja walizka ma resztkę kółek, jakoś dojadę. I tak oto całkiem od tyłu dotarłam pod ten charakterystyczny budynek na wzgórzu. Powitał mnie Bachusik Palmix, weszłam do środka. Wiedziałam, że jest tam bardzo elegancka restauracja, ale że poza tym jest jeszcze kawiarnia to już nie miałam świadomości. Punkt informacyjny proponuje nam magnesy, widokówki, parę książek. Kiedy weszłam na salę zachwyciła mnie jasność. Jesteśmy w końcu w klimatyzowanej szklarni. Niedawno byłam w palmiarni gliwickiej, tutaj szyk i dekoracja poprostu mnie urzekły.  Drewniany zegar pokazywał wczesne popołudnie. Trochę mniejszych stołów było zajętych, duże czekały na jakąś większą grupę, może komunia czy wesele, a może turystyka. Bardzo fajny pomysł na ożywienie tego miejsca restauracją. Przy samym wejściu po lewej witają nas kwitnące na biało storczyki, dalej potężne monstery, a wszystko pod baldachimem liści palmowych. Czynne od 12h, warto odnotować. 














 

Zgodnie z ulubionym powiedzeniem mojej mamy: inteligentne dzieci sie nudzą, staram sobie jak najlepiej zająć czas. Spaceruję zatem po centrum. Trasa częściowo się pokrywa z tym, co już znam, ale ileż nowych Bachusików odkrywam po drodze! 















Nie mogło mnie zabraknąć w Muzeum Ziemi Lubuskiej. Inwestuję 16 zł. Na 2 piętrze wita mnie Kobieta z dzieckiem Zbigniewa Pronaszko. W chabrowej sukni patrzy na mnie niebieskim spojrzeniem. Dziecko chyba patrzy na jakąś muchę gdzieś na ścianie. Intensywne kolory z 1938 roku ciągle żywe. Bardzo dekoracyjne płótno. 

"Józefina Konińska" Stanisława Ignacego Witkiewicza z 1936 roku niepokojąco wpatruje się w widza wielkimi oczami. 

Nie sposób nie zauważyć kumulacji barw. Róż, turkus, kolor piwonii i malwy, oranże, zielenie. Czytam: "Morskie Oko". Jan Szamcenbach 1970. Podoba mi się. 

Trochę obrazów inspirowanych kubizmem. Jerzy Nowosielski, płótno z "Pejzażem fantastycznym", ależ eleganckie! W tle słyszę pełnego emocji przewodnika, oddycham z ulgą jak zostawiam mnie sam na sam z ciszą. 

Ze ściany z lekkim niepokojem patrzy na mnie "Macierzyństwo" Antoniego Fałata. Turkusowo-zielone tło dobrze by wyglądało na którejś z moich ścian. Kobieta-duch odwraca głowę zaniepokojona nadchodzącym widzem. 

"Pszenica" zmarłego w 2018r Edwarda Dwurnika to kolejny obraz, gdzie bohater spogląda na mnie. 

Kolekcja Złotego Grona 1963-1981 to efekt intensywnych spotkań artystów, które co 2 lata odbywały się w Zielonej Górze. Inicjatywa Mariana Szpakowskiego (1926-1983)  wpisała się w historię plastyki, czego wyraz dostępny jest na 2 piętrze muzeum. Tu się jednak artystyczne impresje nie kończą, bo od 1985 roku powstała nowa inicjatywa: Biennale Sztuki Nowej. 

"Czarna droga" Tomasza Tatarczyka wygląda jak indonezyjski wulkan. "Husaria" Włodzimierza Pawlaka z 57 chyba mocno inspirowana jest malunkami skalnymi z Lascaux. Wychodząc z sali mijam ostrożółte "Cielę" na równie soczystej czerwieni. Takie 3D z 87 roku. 

Piętro niżej interaktywna mapa gada do mnie o Ziemi Lubuskiej. Dzisiaj Lubusz znajduje się po niemieckiej stronie. Mamy tu sporo historycznych artefaktów. Ekspozycja nawiązuje też to historycznych tradycji, kiedy to w 1150 roku miały tu dotrzeć pierwsze sadzonki z Frankonii. Pisemna wzmianka o winorośli w regionie pojawiła się 2 wieki później w 1314 roku. A największym prestiżem tutejsze wina zaczęły się cieszyć w XV wieku. Wszystko to trwało do XIX wieku, kiedy popyt na wino zielonogórskie spadł. Ekspozycja kieliszków przypomina o tym, że gościły one w bogatych dworach i pałacach. W galblocie stare flaszki. Po wojnie areał winnic zmniejszył się z 66 ha do ledwo 40 w 1958. Ostatnią winnicę zlikwidowano w 1977. Do tradycji porócono w latach 90, a dziś można objechać okoliczne wsie  Szlakiem Wina i Miodu powstałym w 2007 roku. 

Kto tu zamieszkał po 1945 roku? Historia Ziemi Lubuskiej to trudny temat przesiedleń. To były ziemie odzyslane. Niemcy uciekli, zostali przesiedleni albo wypędzeni. Tu przybywali repatrianci. Ci co ziemie utracili, żołnierze, osadnicy. Walizki, kufry, wozy, a w nich nowe tradycje i zwyczaje. Ten melanż ludzki tworzył na nowo historię regionu. Album z czarnymi stronami, a w nim historyczne fotografie czarno-białe. Porzucone losy zastąpi nowe życie. Nowa wspólnota, której rytm wyznaczy kościół, edukacja i kultura, zaczyna tworzyć razem inny świat. Osadników spaja sport, kluby kolejarzy i Zastalu, miasto  będzie ostoją piłkarzy i koszykarzy. Od 1946 roku domeną miasta był żużel. 

Osobną salę zajmują obiekty sakralne z okolicznych kościołów XV-XVIII wiek. Piety, tryptyki, figury  wyjęte z swojego naturalnego domu stoją w luksusie klimatyzowyanych sal. Tu przetrwają wieki otoczone opieką konserwatora, ale już pozbawione swej sakralnej funkcji. Moją uwagę zwraca św. Bartłomiej z Konina Żagańskiego z swoją skórą przewieszoną przez rękę. 

Dalej miedzioryty, akwaforty, rysunki, nawet wycinanka z widokiem Zielonej Góry. Świetne. Na koniec wystawa czasowa o Indiach: fotografie Edwarda Grzegorza Funke. Nic nadzwyczajnego, każdy turysta ma setki takich ujęć, robotę robi bohater: Indie. 
















Na mnie chyba już czas. Spędziłam tu z dobre 2 godziny. Czas już na jakąś degustację zielonogórskich win. Jedną nogą byłam już poza muzeum, gdy obsługa zesłała mnie na ekspozycję narzędzi tortur i wina do piwnic. I tak oto wkroczyłam do winnego świata. Moja wina, moja wina, gdzie tu dają trochę wina? Czytam, że w krajach arabskich zaczęto produkować wina deserowe. Uprawiano też odmiany bezpestkowe na rodzynki. Wino zostało uratowane przez  chrześcijaństwo. Rozwijało się życie zakonne. Zasługi mieli zwłaszcza cystersi i benedyktyni. Mnisi handlowali winem. Zakładali winnice przy klasztorach. W średniowieczu było 4x więcej winnic niż dziś. Patronami przemysłu winnego byli św. Urban, św. Marcin, św. Wincenty, św. Marta i św. Dorota. Do dziś na mapach odnajdujemy nazwy: Winnica, Winiary, Winogrady, Winna Góra. 

Wraz z odkryciami geograficznymi wino zaczęto produkować na innych kontynentach. W XVII i XVIII wielu rynek zdominowali Francuzi. Serca podbiły musujące szampany, a rynek obrotu winem Holendrzy i Anglicy. W końcu XIX wieku do Europy przywleczono z Ameryki filokserę, która zabiła wiele plantacji. Plagę powstrzymano. W 2016 roku wyprodukowano 250 miliardów litrów na powierzchni 7.5 miliona hektarów. W 1937r w Zielonej Górze było 110ha winnic. Potem zaczęły je wypierać sady. W końcu rodzima produkcja upadła. Obecnie się odradza. 

Zajrzałam do części Muzeum tortur, w tle słychać brzęczące kajdany, nie wykluczam jednak, że to trzaskające butelki. Zwróciłam uwagę na jeden z eksponatów. Krzesło z kolcami. Czytam: fotel czarownic. Myślałam, że pisze, żeby nie siadać. He he. Ktoś się zbliża. Przechodzi mi na myśl wyskoczyć zza rogu i go postraszyć;)) 

Dobra, spadam na degustację. Te jęki w tle brzmią jakby ktoś był po lewatywie. Mało subtelne...

Obok Teatru widziałam informację o winach regionalnych. Trafiam zatem pod odpowiedni adres i testuję tutejsze specjały. 16 zł lampka. Jak się jest profesjonalistą, to trzeba się poświęcać. W końcu sytuacja tego wymaga. Jestem już 2 raz w Zielonej Górze, czas wybrać swoje miejsca. Drink bar Marcepan wystawił stoliki przed wejściem na promenadę. Jest dziś 28 stopni. Zimne białe wino niczym nie odstaje od francuskich standardów. Niczym, nawet ceną. 4 eur za lampkę, cena jak w Paryżu. 

 
 


 



O ile mi wiadomo czeka mnie jeszcze teatralny wieczór. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem