Co przywozimy z Francji?


W tym artykule kilka propozycji zakupów francuskich produktów z supermarketu w Cannes. Może i banalne, ale jakże potrzebne! 


Musztarda Maille z miodem


Czarne oliwki z ziołami: najlepiej kupić na targu


Pasztety, często z dziczyzną


Belgijskie piwa trapistów


Belgijskie piwo Duvel należy nalewać powoli, na końcu zostanie osad, w zależności od tego ile go wlejemy piwo nabierze większej lub mniejszej goryczki. Wielki rarytas. 


Mort subite to świetne damskie piwo o smaku czereśni, też belgijskie. U nas rzadkie. 


Piwo Grimbergen. Pije się je w specjalnych kuflach na stopce. Alzackie. 


Wina Saint-Émilion. Czerwone. Lepsze od wielu Bordeaux. 


Wina różowe, wytrawne, podaje się schłodzone na aperitif. Wiele pochodzi z Prowansji i Korsyki. 


Porządny szampan Moët nie kosztuje 15 eur, należy się liczyć z poważnym wydatkiem. Zareczyny? Rocznica? Romantyczny wieczór na plaży na pożegnanie Cannes? Na takie okazje pasuje świetnie. Z lodówki! Zakaz bezczeszczenia! Ciepły się nie nadaje!!

Oliwy z oliwek. Lepsze są droższe. Polecam kupować na targu od producentów. 


Olejki zamiast tabletek na gardło do kupienia w aptece. TYMIANEK należy używać na gardło, nigdy bezpośrednio, zawsze na pół łyżeczki cukru albo miodu. 1-2 kropelki na raz. Bardzo wydajne. Od 8.99 eur. Thym à linalol. Cena zależy od marki, nawet do 30 eur. 

Na problemy żoładkowe, ROZMARYN. Ma on też właściwości przeciwzapalne, więc się sprawdza na choroby autoimmunologiczne, łuszczyce, etc. Zaznaczam, że nie jestem lekarzem. 


Białe wina Chablis. Droższe, dobre na prezent. 



Veuve Clicquot - słynny szampan z górnej półki. U nas kosztuje fortunę, tutaj należy do niezawodnych towarzyszy letnich aperitifs. Naturalnie znajdziemy też tańsze szampany, na co dzień, ten jest niedzielno- świąteczny. Jak się chce zaimponować gościom. 


Popularne wina aromatyzowane owocami. Na wesoły wieczór z przyjaciółmi nie będącymi znawcami win francuskich. Tu akurat grejfrut. Są też inne. Przyjemne w smaku. Podawać schłodzone. Teściowa się ucieszy. Ok. 5 eur. Latem można je znaleźć w lodówkach blisko kasy. 


Pastis czyli wariacja na temat anyżkowego aperitifu. Dodaje się tego na 2 palce i dopełnia szklankę wodą i lodem. Kolor się zmieni z żółtego na mleczny. Najpopularniejszy: Ricard. 


Picon zmieni wasze piwo w ciekawy napój z słodką ziołową nutką. Podniesie też procentowość. Warto wypróbować w barze przed zakupem butelki. 


Suze. Gorzkawy ziołowy napój to popularny aperitif, dobrze się komponuje z słonymi orzeszkami, zakąskami, chipsami. 


Crème de Cassis de Dijon zmieszany z białym winem doda gustowną nutkę porzeczki. A ma 16%, więc i podkręci nieco moc. Jeśli dodamy go do szampana, wina musującego czy podobnego bąbelkowego napitku, uzyskamy kir royal czyli kir królewski. Kilka lat temu zaserwowano mi to w Moulin Rouge, odtąd się przyjaźnimy. 


Melony francuskie są male i okrągłe. Podaje się je z sałatą i suszona szynką. Kiedy ogonek się zaczyna odrywać i pojawia się cukrowa kropelka, znak że czas na spożycie. W marketach są też hiszpańskie melony, więc warto sprawdzić skąd pochodzą. Na francuskie trzeba jeszcze troszkę poczekać. Póki co w maju są jeszcze szklarniowe. Najsłodsze będą latem. 


Moules: najtańsze omułki to te czarne z pomarańczowym mięskiem. Kiedy w południe przejdziemy się ulicą pełną restauracji, spora szansa na znalezienie tego popularnego dania w dobrej cenie. 10- 15 eur. 


Trudno wrócić z Lazurowego Wybrzeża czy Prowansji bez ziół. Im mniejsze listki, tym bardziej esencjonalne. Te z dużymi liśćmi były podlewane, jakość na pewno będzie niższa. Te zioła naturalnie porastały suche stoki południa Francji. Do dzisiaj kiedy się wysiada z samochodu w rejonie Vaucluse latem, uderza nas w słoneczny dzień intensywny zapach ziół. Mieszkańcy zbierali je dla ich właściwości medycznych, nie smakowych. W końcu nie było lodówek. Zioła pozwalały oczyścić organizm, wiele działa przeciwzapalnie. 


Małe tościki, takie na jeden kęs należy posmarować tapenadą. Jest czarna (noire), moja ulubiona. Jest i zielona. Są w podobnych słoiczkach też inne smaki: suszone pomidory, karczoch, anchois, papryka, etc. 


Francuski ocet z różnymi dodatkami wzbogaci wasze sałatki. 


Artichonade czyli pasta z karczochów. Wyborny smak lata. 


Podczas każdego pobytu we Francji szukam sklepu z wodą. Możliwe, że jestem jedyną osobą w grupie, która wodę z Francji wywozi, a nie przywozi... To jednak nie jest zwykła woda mineralna. VICHY ST. YORRE. Nazywam ją wodą konesera. Naturalnie lekko gazowana. Ma tak wiele minerałów, że ma smak inny niż wszystkie wody, jakie piłam na całym świecie. Lekko wręcz słonawy. Kupuję zgrzewkę jak tylko gdzieś znajdę. A jak mam kogoś do pomocy to nawet dwie. Polecam do spróbowania. Dziś w promocji za 4 butelki zapłaciłam 2.75 eur. Ujdzie. 


Tutaj Monika walczy o ostatnią zgrzewkę St. Yorre, która się ostała w sklepie w głębi półki po wizycie naszej grupy. Nasza polska zaradność z pewnością zaskoczyła ochroniarzy, którzy mogli zobaczyć jak biega po sklepie z kijem do mopa, żeby ściągnąć ten rarytas. Moje grupy zwykle wykańczają zasoby lokalnych sklepów, ostatnio po naszym wyjeździe zabrakło lodów lawendowych w St. Paul de Vence. Życie! 

Zastanawia was czemu nie ma nic o serach? Nie piszę o tym, bo one się kompletnie nie nadają do przewozu autokarem 24h bez lodówki. A wonieją! Intensywnie. Wąchamy serek w sklepie: neutralny. Pół godziny po wyjęciu z lodówki smrodu nie zabiją nawet francuskie perfumy. Wyłącznie do konsumpcji bieżącej. Naprawdę jest 100 innych fajnych produktów na prezent. Chcecie serki, zapraszam do Francji! 

Komentarze

  1. Wspaniale rekomendacje!!! Dziękuję
    Jesteś Niesamowita!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem