Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2024

Francja: Parki rozrywki. Asterix i Disneyland.

Obraz
Wycieczki do francuskich parków rozrywki to zawsze wyzwanie. Dzieci: cudowne. Rodzice: zatroskani. Tak to ujmę. Przesadnie. Pierwsza wycieczka bez marudzenia "bo dzieci są głodne". Za to z sikaniem słabo. Awaryjne wc w autokarze już full, a nie bardzo jest gdzie spuścić toaletę i uzupełnić wodę, bo czasu nie mamy. Słyszę komentarze, że podczas 9h przerwy mieliśmy jeździć i szukać. Tylko to tak nie działa. Kierowca stoi 9h i ma elektroniczny tachograf i nie może nigdzie się przemieszczać, bo potem całą noc dba o wasze bezpieczeństwo. I zgodnie z prawem ma stać. To nie podlega negocjacjom.  Naturalnie na powrocie z parku goście się pół godziny pospóźniali, więc czasu mam jakby mniej niż więcej. Pytam czemu nie zadzwonili, nie uprzedzili, bo na 3 osoby czeka 44. Przemilczę co usłyszałam... Pomijając szczegóły techniczne: mieliśmy cudowną pogodę. Parada w Disneyu wzruszała tak dzieci, jak i dziadków. Akurat te wozy z bajkowymi postaciami są doinwestowane. Miny dzieciaków: bezcenn

Francja: Paraolimpiada 2024

Obraz
Właśnie jadę z Paryża do Polski. Mam trochę czasu, więc nadrabiam bloggerskie zaległości. Od paru dni jeździłam po francuskiej stolicy z duszą na ramieniu. Miasto unieruchomiła paraolimpiada. W Pantheonie świetna wystawa poświęcona temu wydarzeniu. W sklepach pojawiają się specjalne maskotki z 1 nogą. We Francji, słynącej z delikatności języka, nie mówi się jednak o "niepełnosprawnych", a o "sprawnych inaczej".  Po II Wojnie Światowej pozostało wiele osób bez nóg czy rąk. Należało ich ponownie zintegrować z społeczeństwem. Dać im wsparcie, nadzieję i nowe cele. Szczególny impuls dały lata 70 i 80, ale to po 2000 roku zaczęła się rozwijać wręcz duma z zdolności osób sprawnych inaczej. W 1989 roku powstał Miedzynarodowy Komitet Paraolimpijski. Dziś tych sportowców czyniących ogromne postępy i uprawiających sport pomimo niedoskonałości możemy oglądać w występach. Ich wysiłki często nas zaskakują. My jesteśmy często sprawni, ale po prostu nam się nie chce. A im owszem.

Francja: Giverny Clauda Moneta

Obraz
Nie pamietam kiedy ostatnio byłam w ogrodach Moneta. Bez rezerwacji ani rusz. Rezerwacja na 15h15, spóźniłam się 4 minuty, nikt nie robił problemów. W środku jak w ulu. Ogrody nadal zachwycają bujnym ukwieceniem. Nadal za tunelem są nenufary. Tylko tursytów jak w Chinach. Przejść się nie da. Wyjeżdżając mijam Aśkę jadącą naszym autokarem w przeciwnym kierunku. Kojarzyłam tu całą ulicę restauracji. Dzisiaj poniedziałek. Część zamknięta. Ceny z kosmosu. Za to kolejka indywidualnych do wejścia: szok!! Jak do Luwru!! Dziki tłum. Azjatów więcej niż Europejczyków. Nagle Giverny stało się modne. Żadnej intymności pod tytułem "ja i nenufary". Ławki zawalone tłumem. Przejść się nie da. Nie pamiętam takich tłumów w Giverny, a przecież to mała wioseczka. Zadeptana. Do domu Moneta stoi kolejka. Jest to ładnie utrzymane. W wiele miejsc wejść się nie da. Są wąskie alejki. Dzięki temu da się zrobić efektowne zdjęcia, ale samo miejsce mnie dziś po prostu zaskoczyło przepełnieniem. Może w des

Francja: Mont Saint Michel

Obraz
Normandia. Najbardziej oblegany zabytek? No Mont Saint Michel. Odbiór biletów 15h30. Dotarłam do kasy minutę po czasie. Co sądzę? Mniej zadeptane niż podejrzewałam, pomimo niedzieli kończącej weekend 15 sierpnia, piątek, sobota, niedziela. Ludzi sporo, ale w samym opactwie znośnie.  Dzisiaj stresów mi nie brakowało od rana: bardzo napięty czas. Co do minuty! Na przerwie do wc dyskusja pt. Czy my nie możemy jak ludzie normalnie zjeść? No przecież jest restauracja? I co mam z tym zrobić?? Szczerze: no nie da się. Mamy na 16h wejście i trzeba być na czas. Tylko jak wyjaśnić o 14h30, że to jest na styk, skoro niby mamy półtory godziny i zostało "tylko" z pół godziny jazdy? Na parkingu byłam przed 15h. Do elektryka transferowego wsiadłam koło 15h10. Chwila przejazdu 1.5km. Spacer pod górę. W kasie byłam dokładnie 29 minut przed czasem, przy czym jest wymóg odbioru biletów 30 minut przed czasem. Serio. Inaczej mogą skasować rezerwację. To jest Francja. Wszystko na styk. Bez żartów.

Francja: St Cirq Lapopie, Cahors, Pech Merle, Rocamadour

Obraz
Kraina katarskich wiosek dzisiaj urzekła nas swoimi cudami znad rzeki Lot. Z rana: słynny most do miasta Cahors z wieżami strażniczymi. Dawniej był to skarbiec europejski. Miasto udzielało pożyczek. Dziś niewiele zostało z dawnej potęgi. Do dziś zacny most nad rzeką budzi podziw. Pięknie przegląda się w lustrze leniewie płynącej rzeki.  Atrakcją dnia było jednak miasteczko St Cirq Lapopie, które, podobnie jak wczorajsze Cordes, jest żywą scenografią. Dojechać trudno, bo wąsko, przejechać autokarem, dramat, ale kto jak nie my? Wszystko pod górę. Miasto nie jest rozległe, choć z kilometr się ciągnie. Oczywiście jest tylko jedna słuszna droga pomiędzy domkami, gdzie da się przejechać autokarem, cóż z tego, że się da, jak tu ktoś towar rozładowuje, tam sobie osobówka stanęła, a my musimy gdzieś się przecież wypakować. Hop, hop i już jesteśmy w wiosce. Wreszcie mamy trochę czasu, zaoszczędziliśmy w Cahors specjalnie na tę okoliczność. Dużo zaułków, punktów widokowych i ponownie rzeka Lot sn