Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024

Brazylia: Bawmy się, wkrótce karnawał. Rio się szykuje.

Obraz
Ostatnio ciągle mnie przebierają w jakieś stroje, jak nie indiańkie w Peru, to w brazylijskie do samby. Wizyta w szkole tańca to niezapomniane wrażenia. Brzmi to może jak z katalogu biura podróży, ale wszystkim się podobało to miejsce. Tak, podglądaliśmy co się szykuje już wkrótce na samboromie! 12 szkół będzie rywalizować o tytuł. W naszej pracuje od roku 4000 osób, żeby wygrać konkurs. Rio to karnawał! Na tym się zarabia. Miasto zatem sponsoruje święto. Mają też prywatnych mecenasów. Zarabiają na sprzedaży gadżetów, na biletach, oprowadzają turystów. "Samba experience" to świetny produkt turystyczny! Zobaczyliśmy stare dekoracje, poopowiadaliśmy jak skomplikowane są stroje uczestników, każdy model trzeba odtworzyć 100 razy. Opracowuje się muzykę, kroki, choreografię, ale też motyw przewodni, bo każdy rok to nowa opowieść. Nie pozwolono nam fotografować tegorocznych dekoracji, ale widzieliśmy je! Będzie się działo! Nasza wyprawa miała też okazję przymierzyć stroje, zrobić w

Brazylia: Papież jest Polakiem, ale Bóg jest Brazylijczykiem

Obraz
Brazylijczycy zapytani o znanych Polaków najpierw wspominają naszego papieża. Podczas jego wizyty w 1980 roku mówiło się, że "Papież jest Polakiem, ale Bóg jest Brazylijczykiem". Dzisiaj odwiedziłam dwa miejsca szczególnie związane z naszym Karolem Wojtyłą.  Powyżej zdjęcia z katedry.  Pierwszym była katedra w Rio według projektu Joaquima Corrêa. Niezywkła budowla, która została zbudowana na przełomie lat 60 i 70 XX wieku, lecz nie wątpię, że zwolennicy teorii spiskowych i kosmicznych uznaliby ją za inspirowaną przybyszami z innych galaktyk. Kwadratowa stożkowa piramida niczym majański hołd składany bóstwom gór. Robi się dziwnie. Wygląda jak wielki bunkier. Do dziś robi wrażenie, a zatem nie zestarzała się. 80m wysokości i miejsce na 25000 tysięcy wiernych. Tutaj zjawił się nasz papież 2 lipca 1980 roku. Rio ma 3 symbole: Głowę Cukru, gdzie byłam wczoraj, katedrę, którą zwiedzam dzisiaj i pomnik Chrystusa Zbawiciela, czyli mój plan na jutro.  Drugie miejsce związane z Wojtyłą

Brazylia: Głowa Cukru i widokówki z Rio

Obraz
Rio de Janeiro leży między oceanem a górami. Jednak dopiero będąc na miejscu jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego mówią o jednym z najpiękniejszych miast świata. Kapsztad, Satmbuł i Rio to chyba 3 najlepiej położone miejsca na planecie, gdzie przy słonecznej pogodzie nie sposób się nie zachwycić panoramą. Z lotniska do Głowy Cukru to tylko 26 km, za to korki blokują nas bez litości. Za oknem ponad 30'C, w autokarze przyjemnie chłodno. 2 miesiące temu topiły się plastikowe osłonki świateł drogowych, temperatura wynosiła ponad 40'C, ale odczuwalna była ponad 50.  Mijamy odświeżony na olimpiadę port, potem północne fawele położone na płaskim terenie, ale jak pojawia nam się widok na zatokę Guanabara, robi się wakacyjnie. Co prawda plaże nad oceanem, a nie te w zatoce, cieszą się największą popularnością, ale z autokaru wygląda to cudownie. Po ponad godzinie jesteśmy przy kolejce linowej: nie ma tłoku. Wsiadamy do wagonika (pojemność 65 osób) i hop: wzbijamy się na pierwsze wzgórze

Bieganie: Nocna Warszawa i peruwiańkie wspomnienia

Obraz
Loty powrotne: uwielbiam. Nawet nie wiem ile godzin trwał przelot, zasnęłam przed startem. Obudziłam się 2h przed Paryżem. Air France ma jakąś odświeżoną flotę, zatem sporo więcej miejsca na nogi i wygodne rozkładanie do spania. Zatem wypoczęta mogę zmierzyć się z przesiadką w Paryżu. W sumie wjazd do Unii będzie chyba najbardziej stresujący, bo wiem kto celowo "zapomniał" wyrzucić kilka południowoamerykańkich liści. A prosiłam. Kontrola okazała się dość pobieżna, wyrzucali nam wodę czy soczki z serwisu samolotowego. Celnicy najwyraźniej mieli ochotę na kakao czy czekoladę Artura. Skanowali torebkę parę razy: w końcu proszek mógłby być biały. Za to nasz przemytnik paczuszki listków w kieszeni spodni jakoś się przedarł. Nie wnikam. Po wylądowaniu w Warszawie niespodzianka: 2 celnicy kazali okazywać paszporty wszystkim paniom. Najwyraźniej kogoś szukali i raczej skupiali się na kobietach. Na szczęście nas to ominęło. Nie ukrywam, martwiłam się, że ktoś ma coś zakazanego w bagaż

Bieganie: Peru

Obraz
Nie ma łatwego życia biegacz na 3450m npm w Cusco. Nie ma tu nic prostego, wszystko albo z górki, albo pod. Po tygodniowej przewie zaczęłam spokojnie wczoraj jakąś namiastkę biegania: 6km. Tłumy na ulicach wokoło rynku, kocie łby, samochody niezatrzymujące się na przejściach. Dzicz. I do tego ta wysokość! Po tygodniu na wysokościach 2400 do 4900 dostosowałam się tak do 2300. Jest koszmarnie ciężko. Dzisiaj zaliczyłam piątkę o 5 rano: już mi lepiej, ale pułap tlenowy spadł o 3 oczka. Za to wiem, że wróci na pozycję jak się znajdę niżej. W centrum wiele chodników z trudem mieści pojedyńczego przechodnia. Ulica śmierdzi spalinami. Ranek był lepszy od wieczoru, bo pusto. Za to świeżo po ulewie, wszystko mokre. Jutro mam od świtu samoloty i tak do kolejnego dnia. W Polsce będzie 22h, a za 2 dni o 6h muszę być na Okęciu. Zatem nie wiem kiedy nadrobię kilometry, bo więcej w powietrzu niż na ziemi. W Brazylii za to niebezpiecznie i gorąco, ale płasko, tak źle, tak niedobrze. 

Peru: Salineras de Maras, pączki Wiesława i ałun

Obraz
Dni w podróży nigdy nie są takie same, ciągle coś nas zaskakuje, ale dzisiejszy dzień był tak zabawny, że płakałam ze śmiechu i jeszcze teraz, wieczorem wspominam go z uśmiechem.  O 7h rano opuściłam cudowny camping w Urabambie, gdzie wokół namiotów hasały lamy, zrobiono nam ognisko, krótki pokaz tańców regionalnych i nakarmiono zadziwającą pszenicą w soku buraczanym z genialną, chrupiącą wołowiną w sosie grzybowym. Oj, będziemy wspominać tę ucztę królów.  Podjechaliśmy do Salinas de Maras oglądać nadal używane baseny z solanką. Trochę przypomina to kadzie z farbiarni i garbarni w Maroku. Wrażenie robi ogrom basenów: około 4000. Z produkcji soli żyje w okolicy 460 rodzin, każda z nich sól uzyskuje z swojej prywatnej działki zalewając ją solanką zawierającą aż 23 do 26% soli. Źródło jest wspólne i woda kanałami zasila ogromny teren. Pracują w porze suchej, czyli od kwietnia, bo właśnie luty i marzec jest tu najbardziej mokry. Zatem jedziemy, autokar pnie się w górę i nagle w głębokiej d