Kuba: Na brukach Trynidadu



Trynidad to miasto na południowym wybrzeżu Kuby, zatem nie nad Oceanem, ale bliżej Morza Karaibskiego. Może nie nad samym brzegiem, ale to kwestia kilku kilometrów. Miasto z architekturą z czasów baronów cukrowych. Podobnie jak Hawana, starówka wpisana została na listę UNESCO. Uliczki są brukowane kamieniami, co czyni spacer karkołomnym, ale też miejsce to jest dzięki temu niezwykle urodziwe. Czas żre tu własny ogon. Co chwilę słychać turkot zbliżającej sie dorożki, a kowboje na koniach są tu częściej widoczni niż stare kabriolety. Można się wybrać na wyprawę konną pośród plantacji cukrowych. Ja niestety mam tendencję do spadania z wielbłądów, wolę nie ryzykować wypadku na koniu. 

Mając wolne popołudnie odwiedzałam lokalne galerie, przepiękne wnętrza restauracji w dawnych posesjach magnackich, a przede wszystkim nacieszyłam się spokojem i fantastycznymi kadrami. Pozaglądałam ludziom do domów przez otwarte okna. To miejsce, gdzie Kuba ma mało komercyjne oblicze, turystów tu jak leków w lokalnej aptece, ani na receptę! A jednak to jedna z podstawowych miejscowości, jakie odwiedzają wczasowicze spragnieni odpoczynku od plaży. Tylko, że z Varadero to 5h jazdy w 1 stronę, więc na jednodniową wycieczkę się słabo nadaje. No jak to Trynidad bez wieczoru na mieście?

To po zmroku dopiero miasto ożywa. Muzyka kilku lokali konkurujących o wałęsających się turystów wprawia wszystkie biodra w ruch! Nie trzeba długo czekać, a parkiet zapełnia się gośćmi. Orkiestra gra tradycyjne kubańkie melodie. Zaprawdę powiadam wam: noc w Trynidadzie to przeżycie warte udania się w te okolice. Piszę to i głowie mam te melodie. Cza, cza, cza!


Sklep z tanimi produktami dla Kubańczyków


Pani sprzedająca tradycyjne laleczki


Lokal z muzyką na żywo od 20h30


Rynek


Rezydencja w Trynidadzie, dziś muzeum


Dzieci o historii lokalnej


Galeria


Sprzedawca cygar


Klimatyczny bar


Kubańczyk naprawi każde auto







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem