Francja: Kolejowe Lazurowe

To dziwne uczucie jak się jedzie do miasta, które się zna na citybreak, czyli przedłużony weekend, a nagle człowiek musi się zmierzyć z nowymi wyzwaniami typu zakup biletu. Nie wiem jak indywidualni turyści dają sobie tu radę bez języka. Ja ze znajomością francuskiego miałam kłopot, żeby nabyć 20 biletów w okienku sncf, czyli pkp. 

Trafiłam do Nicei na kilkudniowy program. Hotel w centrum. Śniadania nie grupowe, tylko indywidualne, bez wydzielonych porcyjek. Zapewne nie jest tu tanio. I dziwna rzecz: żadnych usterek, wszystko działa z klimą na czele. 

W mieście duszno. Zapowiadają 3 dni z mocnymi opadami i burzą. Wiadomo kto odpowiada za pogodę: turyści. Uświadamiam im to na wstępie mocno licząc na zdolności mojej grupy. Wychodzę z hotelu: zapomniałam parasola. Norma. Do ostatniej chwili walczyłam o pisemne potwierdzenie rezerwacji, a była 16h50 i w 10 minut musiałam to załatwić. Albo 2 dni żyć w stresie czy dotarło. Nie ma żartów, szczyt sezonu, pełno ludzi. Nie mogę ryzykować, że mnie gdzieś nie wpuszczą. 

Wchodzimy na Wzgórze Zamkowe w Nice, lazuru brak, niebo szare i kapiące. Starówka wypełniona za to tłumem po brzegi. Tętni życiem jak Krupówki na które wpadł Rynek krakowski w weekend, Piotrkowska w Łodzi i Wrocław z wszystkimi krasnalami razem z Poznaniem i koziołkami. Za to jakie miasto jest urocze nocą! Dawno nie byłam w nocy w Nice. Megawrażenia. Na zbiórce pojawiło się 10 z 20 osób. Reszta poszła szaleć. Będę się o nich martwić rano. Wizytówki mają. Numer do mnie też. To nie dzieci. 

W międzyczasie pojechałam tramwajem szukać biletów kolejowych. Stacja widmo. Zero okienek. Centrum Nice  i tylko automaty. Ja zapłacę kartą za 21 biletów to bank mnie skasuje 2x na przewalutowaniu. I co powiem fiskusowi? Niedobrze. Automaty nie przyjmują banknotów, wyłącznie monety.  Znajdź 400 eur w drobnych! Pytam o obsługę. Będzie nazajutrz, ale w godzinach, gdy jestem już dawno w Monaco. Odpada. Wracam kombinując skąd wziąć tyle drobnych. Proszę o wymianę w sklepie, ale patrzą na mnie jak na złodzieja, co fałszywki chce wymieniać. Ta opcja nie przejdzie. 

I tak patrzę w tę mapę i patrzę. Czekam na oświecenie. Jest! Mam jakiś inny dworzec. Nawet lepiej, bo bliżej hotelu. Jeszcze nocą przebiegłam zobaczyć co to za cudo. I nagle odkryłam, że tam są okienka i przy odrobinie szczęścia w sobotni poranek może zdobędę moje bilety na niedzielę! I najdziwniejsze, że się udało!

Z samego rana obiegłam Nice zachwycona, że jeszcze nie leje. Burza czai się na horyzoncie, na morzu coś się dzieje, ale Lazurowe omija. Czeka mnie przejażdżka trasą widokową do Monaco. Tylko czy wpuszczą nas do autokaru? Ostatnio był kłopot. Poszłam zapytać na przystanku czy mogę kupić bilety z wyprzedzeniem. Nie mogę. Rozdałam paru osobom kasę, zrobiłam szybki kurs francuskiego i jakoś to poszło. Koło mnie Francuz mówi do kierowcy: ależ dziś tłok, to chyba początek roku szkolnego... Słowo tłum odmienialiśmy przez przypadki, ale na powrocie sncf z Monaco. Aż żałowałam, że nie jechałam z powrotem 40 minut trasą nad morzem, tylko tunelami w 17 minut na 1 nodze w dzikim tłumie (+ opóźnienie może ulec zmianie). Ciekawe doświadczenie. A burza? Okazało się, że mimo zwisania czarnych chmur nad Monaco, dopiero ostatnie pół godziny był jakiś mały kapuśniaczek. 

Różnica miedzy autokarowym Monaco a pociągowym: nie ma pośpiechu, bo popołudniu trzeba jeszcze zwiedzić 2 innych miejscowości i można szeroko pozachwycać się panoramą w stu ujęciach. W pełnym słońcu jest przepięknie. Był czas i na muzea i na obiad, ktoś poszedł taplać nogi, ktoś posiedział w spokojnych ogrodach podziwiając kojący widok na szmaragdowe morze. Zeszliśmy do portu. Obeszliśmy go w cieniu luksusu. I potem mniej komforowo pociągiem wróciliśmy do hotelu. Autokarem robi się ten program szybciej, ale nie wiem czy lepiej. 

Monaco: święto wyzwolenia 3 wrzesnia 2022

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem