Francja: La Défense

Jeśli spędzimy dzień wśród zabytków Paryża, przemierzymy Dzielnicę Łacińską z Panthéonem, wyspę Cité z katedrą, zajdziemy pod Luwr i do Opery Garnier, a potem udamy się na La Défense, odkryjemy, że to nowatorskie centrum businessu, ten podparyski Manhattan jest czymś kompletnie oderwanym od historycznego centrum. Niby przedłuża oś od Luwru, przez ogrody Tuileries, plac Concorde i Łuk Triumfalny, ale stanowi tak inne spojrzenie ma świat, że jak się tego nie zobaczy, to trudno zrozumieć współczesną Francję. Kraj, który buduje rakiety w Gujanie, pozyskuje energię głównie z atomu i przygotowuje nowe oblicze Paryża na Olimpiadę 2024. To jest inny punkt widzenia. Miasto przyszłości wymyślone w latach '80 ubiegłego stulecia. Tak sobie wtedy wyobrażano XXI wiek. Tymczasem dzisiejsze futurystyczne projekty wykorzystują już inne materiały i cała ta wizja jest jak film klasy B opowiadający o podróżach w kosmos wykorzystujący stojącą w miejscu kartonową makietę z poruszającym się w tle słabej jakości tłem. Naturalnie, starsze konstrukcje dziś są odświeżane, żeby bardziej odpowiadały obecnym czasom, ale i tak epoka szkła i betonu dzisiaj jest czymś totalnie innym. Pośrodku stoi wieża Areva (1974) inspirowana filmem Stanleya Kubricka "Odyseja kosmiczna 2001". 

W samym centrum, naturalnie La Grande Arche de la Fraternité (1989) Duńczyka Johana von Spreckelsena z białego marmuru na 200-lecie Rewolucji Francuskiej. Po naszemu: Wielki Łuk Braterstwa. Łączy centrum kultury w Paryżu z satelitami, dawnymi koloniami. Symbolizuje okno na świat z chmurą pośrodku. 111m wysokości. W środku zmieściłaby się Katedra Notre-Dame. To był wielki projekt prezydentury François Mitteranda. 

Tuż obok Le CNIT, 218 metrów długości i 50 metrów wysokości: największe sklepienie samonośnie z 1958 roku. To był pierwszy budynek na La Défense, futurystyczny, oparty tylko w 3 miejscach, który otwierał sam De Gaulle. Katedra czasów współczesnych. Wejście w nową epokę. 

Uwielbiam spacerować o Esplanadzie szukając w zaułkach nowatorskich rzeźb, ozdobnych elewacji, zaskakujących detali. Poniżej kilka ujęć z tej awangardowej wioski. Niezmiennie fascynują mnie chmury odbijające się w fasadach szklanych domów,   powykrzywiane wizje przeciwlegległych budynków tworzące powyginane karykatury samych siebie.  Dla mnie to jest muzeum sztuki ostatnich 50 lat pod gołym niebiem. Poza tym, co oczywiste i widoczne od razu jak "Czerwony Pająk" Caldery (1976) czy 12-metrowe "Dwie postacie fantastyczne" Katalończyka Joana Miró (1976) w żywych kolorach, warto zajrzeć na boczne place. Bernard Venet w 1988 roku stworzył "Dwie linie". W 1990 François Morellet instalację "La Défonce", czyli jakby okno wbijające się w inny budynek. Odnajdziemy tu 12-metrowy "Kciuk" z 1994 roku Marsylczyka Césara (1921-1998). Pierwszy powstał w 1965 roku i ważył 40 ton. Podobny, ale mniejszy stoi przed Ratuszem w Nicei.  Potrzeba na to trochę czasu, każda rzeźba w jakiś sposób intryguje. I ciągle Esplanada się zmienia: pojawiają się nowe fontanny (Agam, Takis, wieloryby), instalacje, murale. Roślinny komin z 2004 roku trzebaby już nieco odświeżyć, a wentylacyjne kominy Morettiego z 1990, który miał pracownię pod fontanną Agam nadal mają się świetnie. 

Dzisiaj w gasnącym słońcu i niskich chmurach, całe La Défense tętniło życiem. Ubrani w garniury businessmani spieszyli do metra, wiele osób wykorzystywało elektryczne gadżety jak hulajnogi czy segwaye. To dodawało temu miejscu charakteru. Bardzo mnie ucieszyła opinia fotografa: to bogactwo odbić i nowoczesnej architektury jest wdzięcznym tematem dla aparatu. Ja bym to określiła jednym słowem: nieoczywiste. 














 





 

Cesar Baldaccini 





















La Defense o zachodzie słońca. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem