Szwajcaria: St. Gallen, Stein am Rhein, Wodospady Renu

Dzień bardzo dobry! Od kilku dni Europa walczy z upałem i gwałtownymi burzami. My zanurzamy się w cień szwajcarskich miasteczek nad Renem. Marzymy o tym, żeby popływać w przyjemnie nagrzanych szmaragdowych wodach rzeki. Ogranicza nas pojemność karty pamięci i baterii.  Niemieckojęzyczne miasta dają nam odczuć smak germańskiej części kraju. Wielokulturowość widać na każdym rogu, gdzie precle i kiełbaski walczą o uznanie z kebabem i pizzą. Wokoło rolnicze krajobrazy złocących się w słońcu zbóż i niewysokie domy pięknie odrestaurowane. Niektóre budynki przenoszą nas do średniowiecza, inne to już renesans. W miasteczkach fontanny z czyściutką wodą, co chwilę ktoś napełnia butelkę. Jedne miasta wyrosły wokoło klasztorów jak St. Gallen, inne to dawne obozy wojskowe jak Stein am Rhein, Szafuza zapewniała przewóz towarów przez niepławny odcinek Renu, a wszystkie rozrastały się dzięki szlakom handlowym dawnej Europy. Z czasem ich znaczenie strategiczne malało, ale urokliwość wąskich uliczek i pysznie zdobnych placyków pozostała i do dziś kunsztem dawnych mistrzów przyciąga zachwycony wzrok turystów. Z rana jeszcze spokojnie, chłodno, ale z każdą godziną robi się coraz upalniej. Siadamy na tarasie i rozkoszujemy się atmosferą dawnych czasów. Z malunków na fasadach patrzą na nas oczy bohaterów lokalnej miejscowości, rycerze, smoki, damy i dworzanie, biskupi i wieśniacy, patrycjusze, a wszystko to ledwo się mieści na budynku, tyle tego nagromadzono. Przepych i bogactwo. To nic, że jeszcze mamy kawał do hotelu, kiedyś tam dotrzemy, szkoda marnować dnia, wyśpimy się za tydzień. Wisieńką na turystycznym torcie jest wodospad. Chłód bije od wody i choć jesteśmy na tarasie widokowym czujemy siłę energii tego miejsca. Jeszcze chwila i czas jechać. Jutro kolejne przygody. 









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem