Francja: Paryskie Chinatown, 13 Dzielnica

Kiedyś spytałam naszego pilota, Artura, czy kiedyś był w tej słynnej filmowej dzielnicy,  13 dystrykt, francuskie Chinatown. Mówi, że owszem. A czy tam jest niebezpieczenie? Tak to w filmach przedstwaiają. Bynajmniej, taki Montmartre, mówi. 

Dzisiaj miałam 3h luzu w centrum. Postanowiłam zajrzeć jak w realu wygląda 13 dzielnica. Raczej przeciętnie. Nie tak sobie wyobrażamy Paryż. Nie jest cukierkowo. Jest zwyczajnie. W latach 60 i 70 wyburzano dzielnice robotnicze i budowano jak na owe czasy nowoczesne wysokościowce. Paskudnie się niestety starzeją. Manhattanem bym tego nie nazwała. Wtedy były odpowiedzią na potrzebę chwili, mieszkań brakowało. Nikt się nie martwił estetyką. Bloki są bardzo wysokie. Problemem jest też ich bezduszne betonowe otoczenie. Inna epoka. Modernistyczne osiedla w stylu Le Corbusiera z 20 i 30-piętrowymi blokami wyszły z mody w latach 80 i 90. Stały się reliktem przeszłości. Uznano je za bezduszne. 

Wokoło pełno knajp azjatyckich. No i w środku dominują Azjaci. Zapachy bardzo przypominały Wietnam, Laos, Chiny. W sklepach chińska porcelana, koty machające łapkami, przyciągające kasę, w warzywniaku pitaja. To serio jest Chinatown! Brakowało mi targu z ziołami i specyfikami chińskimi jak w Hong Kongu, ale naprawdę zrobiło mi się niefrancusko. Może nie jest to chińska dzielnica jak w Bangkoku, ale wybór knajpek lepszych i bardzo swojsko bylejakich jest przedni. Z przesiadką z Cluny-Sorbonne to ledwo 15-20 minut. Chyba tam zajrzę wkrótce! Jednak filmowa 13 dzielnica to blokowiska, poszłam zatem w stronę wieżowców. Jak ktoś ogładał filmy o francuskich przedmieściach i dzielnicach nieco zdefaworyzowanych, to nagle się znajdzie na planie filmowym. Bloki bez balkonów, stare okna, jakieś pseudoozdobne detale architektoniczne. Trochę murali. To była dzielnica przemysłowa, robotnicza, którą zamieniono w mieszkalną. Betonoza i dzieci grające w piłkę, od razu wyczuwa się atmosferę z filmów. O ile centrum Paryża się zazielenia, to tutaj nadal jest pustynia. Z zewnątrz nie wygląda to przyjemnie. To niby Paryż, a jednak jakby banlieu, przedmieścia. Dominują Azjaci, trochę Afrykanów, mało Europejczyków. Cieszę się, że tu podjechałam. Wkrótce tu wrócę, dzielnica słynie z murali, sporo zostało do odkrycia. 














To na mnie zrobilo największe wrażenie: dzieci, piłka i beton. 











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rajlandia: Już jadę. ฉันไปแล้วนะ

Kambodża: Spokojnie, w południe już będziemy poza krajem

Bali: Nusa Penida, szpak balijski, uwolnić ptaszka!!!