Włochy: Witaj Wenecjo!

Wreszcie trochę wolnego czasu w Wenecji! Jest pięknie, słonecznie, zielona woda. Tu turystów dużo, ale bez dramatu. Może to efekt uboczny wprowadzenia weekendowych opłat. 

Jak pewnie wiecie od tego roku w niektóre dni płaci się dodatkowo 5 eur za jednodniowe zwiedzanie miasta, jeśli się tam nie nocuje. W sumie, to jak kogoś stać na kolosalne opłaty za hotel, to 5 eur czy 20, to nie problem. Tylko gdzie to kupić? Ponoć na Checkpoint. Czy na pewno? Mam przyjemność podróżować z Angelo i wszystko ma ręce i nogi. Jak na imię ma się Anioł, to nie może nie być bosko. Jak on mnie zapewnił, że faktycznie tam są bilety i że nie mam się stresować, to nerwy mi odpuściły. Jak tylko dobiłam statkiem do brzegu, zaraz mnie sprawdzali. Jeśli ktoś wykupi bilet, ale go nie wypisze lub wypisze nieprawidłowo (musi być drukowanymi literami), tudzież coś tam skreśli: kara od 50 do 300 eur!!! Boli, co? 

Zaprowadziłam panie do wc. Ile kosztuje publiczna toaleta? 1.50 eur. Cóż, to Wenecja. Poszłam poszukać jakiegoś jedzenia. Idę z kanapką w ręce, nagle ona... odfruwa. Mewa romańska porwała mi nadgryzioną piadinę z mozzarellą i szpinakiem. Tylko papier został mi w ręce. Zrobiła to tak delikatnie, że ledwo poczułam muśnięcie skrzydła na twarzy. Kiedyś w Wenecji było pełno gołębi, teraz są pojedyńcze, a ich miejsce zajęły ogromne mewy. Nawet bym nie zdążyła się z nią poszarpać, tak była sprytna. Jak zorientowałam się co się dzieje, moja piadina była już 5 metrów nade mną. 

O dziwo, spacer po Wenecji z przewodniczką obył się bez przeciskania pomiędzy ludźmi. Udało się bokiem liznąć smaczków tego bogatego miasta. Pamiętam bardzo upiorne spacery pośród dzikich tłumów, jak na niedzielę było bardzo spokojnie. 

I wreszcie miałam nieco czasu wolnego na pospacerowanie w magicznych zaułkach. Uwielbiam te części miasta, gdzie nie ma nikogo. Wystarczy nieco zboczyć z trasy Rialto - Piazza San Marco i już jest przyjemnie. Jako jednodniowy turysta wyliczyłam, że na przekąski i napoje wydałam dobre 20 eur, więc tę piątke powinni mi zwrócić. Nie jest prawdą, że turyści nie zostawiają miastu kasy. Każdy musi iść do wc, coś zje, coś wypije. Może wejdzie do muzeum, albo do płatnego kościoła. Nie ma, że coś jest tu za darmo. Myślę, że opłata zdejmie nieco ludzi z weekendów i przemieści ich na tydzień, nie ulega wątpliwości, że każdy choć raz chce zobaczyć Wenecję. A mieszkańcy zawsze mieli zmysł businessowy i to im zostało w genach. Już jedna wioska w Szwajcarii narzuca swoje 5 franków od jednodniowego turysty, za chwilę doliczą swoje piątki inne miejsca. A za 5 lat zapewne opłaty się powiększą. Dokąd zmierzasz turystyko?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem