RPA: Diamenty cz.2

Rządowy geolog z Lobatse  zajmował się rysowaniem map wody na pustyni Kalahari. Używał prostego sprzętu: baterii. Ustalał ile czasu mija od impulsu i na tej postawie starał się ustalić gdzie jest zbiornik. W ten sposób zaczął odróżniać charakterystyczne odbicia kominów kimberlitowych. Potem jednak pojechał z rodziną do Johanessbirga, gdzie pracował przy poszukiwaniu miedzi, cyny i niklu. Jednak czasem wracał do trmatu diamentów. Opracował nowoczesna metodą: geologiczne instrumenty podczepione pod samolot dałyby większą wydajność. I przekonał swoją firmę do takiego rozpoznania. Przez 30 miesięcy nad Kalahari latał samolot po liniach równoległych i badał kominy. Znalazł ich 65.  Tylko 1 na 200 jest na tyle dobry, żeby nadawał się na ekonomiczne przedsięwziecie. Biorąc po uwagę, że zbadanie 1 komina to 10 milionów dolarów, bo trzeba usunąć 50 do 200 m piachu, to każda firma by upadła. A komin mógłby być nierentowny. Jennings skontaktował się z Johnem Guerneyem. Ten miał opracowaną metodę badawczą: szukał minerałów wskaźnikowych, czyli granatów. To one mogły wskazać z dużym prawdopodobieństwem na obecność diamentów. 

Skąd sie biorą diamenty? Powstają w temperaturze 1000 stopni C i ciśnieniu 50 kilobarów jakieś 3-4 km w głąb ziemi. Czasem z tych głębi wydobywają się na powierzchnię dzięki wulkanom, ale musi być specjalna magma kimberlitowa, nie może ona być za gęsta, ani za luźna, inaczej albo diamenty uszkodzi, albo ich nie uniesie. Na świecie jest 6000 kominów kimberlitowych, tylko kilka ma wartość ekonomiczną. 

RPA Kapsztad

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem