Posty

Indonezja: Styczniowe wulkany 2023

Obraz
  Co tu jestem to wulkany odsłaniają swoje nowe oblicze. 3 tygodnie temu Merapi marudził. Teraz widać Bromo mocno kopci i pohukuje. Złożyliśmy podarek z kwiatów: zdążyliśmy przed deszczem do lodge, powiedzmy "pensjonatu", tudzież "schroniska".  Nazajutrz trzeba było wstać wcześnie: 2h45 pod jeepami i wyjazd po ciemku w kierunku punktu widokowego. Widać księżyc i gwiazdy, czyli nie będzie wiele chmur. Bromo produkuje jednak potężną chmurę gazów wyraźnie zabarwioną siarką na żółto. Czekamy popijając herbatkę, nie jest zimno, ale puchówka daje komfort. Ludzi sporo, a przecież Indonezja dopiero od niedawna otwiera się na nowo na turystykę po covidzie. W oddali widać światła jeepów zwożących turystów na obrzeża kaldery. Grupa pytała od wczoraj czemu tak wcześnie, teraz stwierdzili, co tak późno. Czekamy. Słońce powoli zabarwia chmury na różowo, a z porannej mgły wyłaniają się aktywne wulkany. Nikt nie ma wątpliwości, że są one czynne. Chmury tworzą przepiękną marmurową m

Emiraty: Dubaj

Obraz
  Pierwszy raz w Dubaju raczej na każdym robi wrażenie. Mnie się przydarzył pierwszy raz parę lat temu: wracałam z Kambodży i samolot czekał na turystów z Australii. W Dubaju odleciała nam przesiadka i linie lotnicze zapewniły nam hotel z wyżywieniem. Objechałam wtedy całe miasto taksówką, a wieczorem drugi raz metrem. Najlepsze były nie wyścigówki stojące na pasach czy klimatyzowane przystanki, ale pasy po których się jeździło w klimatyzowanych tunelach na wysokości pierwszego piętra, żeby się dostać z metra do Burj Halifa. Jak w bajce Jetsonowie. Konsumpcjonizm na szeroką skalę robił wrażenie, bo tamtejsze centra handlowe są nastawione na ludzi z naprawde zasobnym portfelem. A ja szejka to z Mc Donalds wolę.  Lecąc do Austalii też miałam dzień w Dubaju. Wreszcie zobaczyłam stok narciarski pod dachem. I złotą uliczkę z biżuterią za miliony. Można kupić tonę złota, tylko po co?  Architektoniczne cacuszka to nowoczesność, wkrótce będzie tego więcej i więcej. Fajnie raz zobaczyć, ale Dub

Azja tej zimy cz.2

Obraz
No to jestem w Indonezji. Dotarcie tu jest dużym utrapieniem dla turysty, bo nagle nagromadziło się kilkanaście dokumentów do wypełnienia i wcale nie jest oczywiste, że wszystko wypełnimy poprawnie. Liczy się czas: nie wszystko na ostatnią chwilę.  Po pierwsze: certyfikat szczepienia na covid. U nas ważny jest po 3 dawce Pfizer do ponad 3 lat do przodu. Mój nie przechodzi: nie mam 4 dawki, a minał mi ponad rok od ostatniego szczepienia. I myślę, że to dlatego. Aplikację PenduliLindungi, podobno wymaganą, musiałam wgrać w telefon, ale nikt jej nie sprawdza, ani o nią nie pyta. Może już, może jeszcze. Ponoć lotnisko w Jakarcie jest najbardziej restrykcyjnym w kraju. A co było? Obcokrajowcy zostali skierowani do osobnej kolejki, było ryzyko wyrywkowej kontroli dla kaszlących, po drodze skanery temperatury i odstanie 10 minut u pani, która pobieżnie zerkała na nasz wydruk certyfikatu i przybijała pieczątkę na bilecie lotniczym. Gotowe. Żadne PenduliLindungi! Pamiętajmy, że restrykcyjność m

Azja tej zimy cz.1

Obraz
Wydawałoby się, że covid to już przeszłość, więc możnaby wyskoczyć do Azji. W Europie jeszcze coś się mówi o pandemii, ale rzadko kto nosi maseczki, więc mamy wrażenie, że coś tam się dzieje daleko w Chinach, ale nas to nie dotyczy. Nic bardziej mylnego. Właśnie dzwonią do mnie znajomi lecący do Tajlandii: żeby nie dyskryminować Chińczyków, należy wszystkim obcokrajowcom kazać robić testy na covid. Jeszcze to nie weszło, ale faktycznie o tym już pisze nasza prasa.  Ja od 2 dni użeram się z indonezyjską aplikacją PenduliLindungi . Nasze IKP. Wszystko po indonezyjsku, więc robię zrzuty ekranu i tłumaczę w google translatorze. Nigdzie nie widzę opcji zmiany języka. Skanuję mój qr kod: kod nieważny. Podaję im tony danych osobowych. Próbuję zatwierdzić mój certyfikat. Wychodzi mi... niezgodność nazwiska i imienia. Jakaś literówka? Małe i duże litery? W końcu mam kłopot z obrazkiem, na ktorym mam zaznaczać kratki z światłami, zebrami, autobusami, tylko mi to nie wychodzi, bo chyba nie rozumi

Polska: Zimowy Kraków

Obraz
Odkąd wyprowadziłam się z Krakowa, rzadko tu bywam. Miasto kojarzyło mi się z smogiem i korkami. I tysiącami turystów. Nie miałam kłopotu, by zostawić to za sobą. Teraz jednak wracam w swoje zaułki z sentymentem. Wczorajsza wycieczka uświadomiła mi, że grudniowy Kraków naprawdę jest atrakcyjny. Turystów troszeczkę. Jakość powietrza w normie. A do tego cała starówka pokryta śniegiem. Wszystko mi się podobało. Rynek, jarmark, bryczki, wszystkie drzewa w czapach swieżego śniegu. Bajkowo. I hejnał w południe, czasem słychać go było u mnie w domu, ale tak o 2 nad ranem, jak ulice spały. Krakowa nie zwiedzam. Kraków odwiedzam. Może nie za często, choć z Katowic to tylko 80 kilometrów, ale wracam tu z nostalgią. Wszystko mi się z czymś kojarzy. Nie wiem czy się kiedyś przeprowadzę ponownie pod Wawel, nie wykluczam. Może jak przestanę być  nomadą.  Polecam każdemu wypad do Krakowa zimą. Wawel w białym płaszczyku zachwyca wytwornością. Rynek kipi życiem. Ulice w świątecznych stroikach nastrajaj

Katowice: Wieczór z Karolem

Obraz
Karol Modzelewski w Katowicach Nad miastem zasłony śniegowych chmur, mróz skuwa chodniki, wszędzie ślisko. To nie jest pogoda na wyjazdy po kraju. Słyszę za sobą, że mam się nigdzie nie wybierać. A ja jestem jak tybetańska flaga powiewająca w podmuchach wiatru. Nie ruszasz się, nie żyjesz. Dlatego grudniowy wolny czas poświęcam na odwiedziny u tych, których zwykle mam tylko w telefonie. Widujemy się, miajamy, na lotniskach, w różnych hotelach, w stolicach całego świata, Warszawie, Bangkoku, Pekinie, Kuala Lumpur, Paryżu, Rzymie. Dzwonimy do siebie jak mamy zbliżone strefy czasowe, ale najczęściej jak trzeba przeciąć jakiś gordyjski węzeł. Jak coś nie gra. Lubię wiedzieć gdzie ktoś jest. W dzisiejszych czasach odległość w zasadzie jest bez znaczenia. Energia takich spotkań jest bardzo inspirująca. Tworzą się nowe koncepcje, powstają plany, a realizacja już w zasadzie pozostaje kwestią czasu. Właśnie tego mi zwykle najbardziej brakuje. Czasu. Układanie harmonogramu jest trudniejsze niż r