Indonezja: Styczniowe wulkany 2023

 

Co tu jestem to wulkany odsłaniają swoje nowe oblicze. 3 tygodnie temu Merapi marudził. Teraz widać Bromo mocno kopci i pohukuje. Złożyliśmy podarek z kwiatów: zdążyliśmy przed deszczem do lodge, powiedzmy "pensjonatu", tudzież "schroniska".  Nazajutrz trzeba było wstać wcześnie: 2h45 pod jeepami i wyjazd po ciemku w kierunku punktu widokowego. Widać księżyc i gwiazdy, czyli nie będzie wiele chmur. Bromo produkuje jednak potężną chmurę gazów wyraźnie zabarwioną siarką na żółto. Czekamy popijając herbatkę, nie jest zimno, ale puchówka daje komfort. Ludzi sporo, a przecież Indonezja dopiero od niedawna otwiera się na nowo na turystykę po covidzie. W oddali widać światła jeepów zwożących turystów na obrzeża kaldery. Grupa pytała od wczoraj czemu tak wcześnie, teraz stwierdzili, co tak późno. Czekamy. Słońce powoli zabarwia chmury na różowo, a z porannej mgły wyłaniają się aktywne wulkany. Nikt nie ma wątpliwości, że są one czynne. Chmury tworzą przepiękną marmurową mozaikę. Zachwyt. Robi się jasno. Można zrobić selfie z żyjącą ziemią w tle. Czarujące miejsce. 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem