Posty

Brazylia: Ale kolory!

Obraz
Objeździłam ten Diamentowy Płaskowyż z prawa do lewa. Ponad 300 km w jeden dzień. Atrakcji sporo, ale nie są blisko siebie. Przejazdy często po godzinie albo dwóch.  Dzisiaj naoglądaliśmy się błękitów. Jaskinie z wodą w kolorze kosmicznie niebieskim. Zobaczyć to jedno, dojść to drugie, a popływać w krystalicznie przejrzystej wodzie to trzecie. Doświadczenie pływania w kosmosie jest unikatowe. To jak przenoszenie się w czasie. Tego nie da się opisać, trzeba tego doświadczyć. W Gruta Azul kazano nam umyć się porządnie z tłuszczów i kremów, także włosy, po czym ubrani w kapoki (obowiązkowe) musieliśmy pokonać sporo schodów w głąb ziemi, by dotrzeć do lustra wody. Schody nierówne, leśne, z korzeniami i kamieniami. Już sam widok nas urzekł. Najbardziej oporni, nieumiejący pływać wskakiwali do wody. A raczej się zanurzali w boskości Kosmosu. Są takie miejsca, których  trzeba doświadczyć, nie odda tego film. To jak pływanie w boskiej sadzawce tuż po stworzeniu świata. Magia. Najbardziej przer

Brazylia: Diamentowa wycieczka

Obraz
Powiem szczerze: wow! Dzisiejsze penetrowanie jaskiń robi wrażenie. Mamy 34'C, połowa listopada. Słonecznie.  Po śniadaniu, które miało być od 6h, ale w końcu było od 7h (taka mała nieścisłość),  spotkaliśmy naszego przewodnika. Panie pytały czy to ten, co mnie z nim widziały wieczorem na recepcji. Plotki widzę poszły piorunem po żeńskiej części grupy. No ten. Dla pań wycieczka już była udana...  No to ruszamy ku przeznaczeniu. Mówię, że rano mamy suchą jaskinię Lapa Doce, ale po obiedzie bedą takie z wodą i że tam się można kąpać. Buty wygodne, adidasy lub buty trekingowe, minimum sandały z trekingową podeszwą. Mam pytanie: A czy można założyć narciarskie? Odpowiadam: Ależ proszę! Jasne, że można. Turysta poprosił, żebym tu nie wstawiała jego licznych "mam pytanie", np. tego jak smakuje jezuita, co go tu kanibale zjedli. A takich perełek mam z 20 dziennie. Moje gardło zdarte mam jak tarką odkąd przybyłam do Brazylii, więc tłumaczenie licznych "mam pytanie" jest

Brazylia: Pod uśmiechniętym Księżycem w Lençois

Obraz
Dzisiaj jestem wreszcie w miejscu, gdzie mam spokojną, turystyczną atmosferę. W Lençois czas się zatrzymał. Brukowane uliczki, wiele zadbanych domów, a wieczorem stoliki  przed restauracyjkami. Turystów nie za dużo. Tak w sam raz, żeby bez obaw wejść w wąskie zaułki i nie czuć obaw, tłumów też nie ma. To centrum turystyki w rejonie Chapada Diamentina nie jest łatwo dostępne: z Salvadoru to dobre 7h jazdy, ale spokój i odcięcie się od niepokojących miast wybrzeża jest tego warte. Moi turyści pływają sobie właśnie w hotelowym basenie pod palmami dyskutujac o latajacym nad nimi nietoperzu, no takie problemy wakacyjne.  Nade mną Księżyc, ale inny, uśmiechnięty. Doświetla senne miasteczko. Ja naturalnie biegam. A to nie jest tu łatwe, bo nie ma wygodnych chodników, wszędzie nierówna kostka. Właśnie rozstawiają stragany z rękodziełem w centrum. Taki mini night market. Obok rzeki, przy kościele, budki z jedzeniem. Ludzie odpoczywają po upalnym dniu w chłodzie wieczoru. Dzisiaj znowu 33'C.

Brazylia: Z wizytą w Cachoeira

Obraz
Dzisiaj wpadliśmy do Cachoeira. No nie jest to Kraków, choć też wpisany na listę UNESCO. Wiele budynków to sypiące się fasady, za którymi wyburzono stare mury. Niektóre odnowione budynki przyjemne dla oka, w żywych kolorach, inne grożą zawaleniem. Los nie obszedł się łaskawie z bogatymi domami okolicznych plantatorów tytoniu czy trzciny. Naprawdę nadgryzione zębem czasu, pysznie zdobione XVIII wieczne fasady. Za to klimatycznie. Pozwoliliśmy sobie na chwilę swobodnego spaceru, bo wycieczka nie ma polegać na chodzeniu na smyczy. Bardzo spokojna miejscowość, zapewne inaczej by wyglądała, gdyby ją wypełniał gwarny tłum i sklepiki z magnesami za 10 reali. Widać tu potencjał. A tu pusto. Tylko my. Trochę ludzi w oknach, oglądali nas jako egzotykę przybyłą z daleka. Co ci turyści tak fotografują? Wszystko w slow motion. Despacito. Chcesz się napić kawy? Po 25 minutach jeszcze nie wzięli zamówienia. Barokowe kościoły pozamykane. Za to most łączący Cachoeirę z sąsiednim San Felix to okazja do