Włochy: Etna, gorąca dama



10h, no to jadymy! Cza się śpiechać, bo zaro się zachmurzi!

Rozpoczynamy dzień późno, ale dzisiaj mamy tylko Etnę, więc nie ma co się "uwijać". 90 minut i dojeżdżamy pod kolejkę linową. Mamy bilety fast pass, więc przed południem jesteśmy na 2500m. Pogoda idealna. Słonecznie. Nie wieje. Z 15 stopni. Trzeba odstać w kolejce do busów 4x4 i można dojechać pod sam szczyt. Zdobywanie wulkanu na Sycylii jest łatwe i przyjemne. Krótki spacer z przewodnikiem dostarcza emocji.  Po 13h30 przyszła chmura, więc zrobiło się rześko. Zjechaliśmy na dół, ciśnienie się zmieniło, od razu wszyscy w autobusie posnęli. Już o 16h byliśmy z powrotem. Czas na basen albo nad morze. Woda ciepła. Na pewno cieplejsza niż latem w Bałtyku, a już prawie październik. 

Marzy mi się Sycylia w grudniu przed Bożym Narodzeniem jak będą tu jarmarki i atmosfera świąt, bo co prawda zimą tu pada, ale też jest z pewnością więcej słońca niż w Polsce. Zdecydowanie będę tu wracać. 













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rajlandia: Już jadę. ฉันไปแล้วนะ

Kambodża: Spokojnie, w południe już będziemy poza krajem

Bali: Nusa Penida, szpak balijski, uwolnić ptaszka!!!