Ekwador: Na samym równiku

Kolejny dzień ekwadorski pełen wrażeń. Tym razem mieliśmy lekcje fizyki na równiku. Oglądaliśmy jak woda spływa z umywalki dokładnie na równiku oraz 4 m dalej na półkuli południowej i północnej. Rzeczywiśxie kręci się w 2 strony. Stawialiśmy w pionie jajko na gwoździu. Spacerowaliśmy po linii równika z zamknietymi oczami, żeby sprawdzić czy rzeczywiście jest tam mniejsza grawitacja. I choć o świcie lunęło i cały dzień był pochmurny, obyło się bez parasola. Nawet z przebłyskami słońca. Muzeum poświęcone równikowi naprawdę było świetne. Pogadaliśmy o tym co pływa w Amazonce, co rośnie w dżungli i jak mieszkają ekwadorscy indianie. Nie wiem czy większe wrażenie zrobił duży okaz rybki wyczuwającej amoniak i wpływającej do cewki moczowej, czy może jednak sposób podwiazania penisa podczas połowów. A może jednak autentyczna czaszka wroga zmniejszona do rozmiaru piłeczki do tenisa. Było dużo ciekawostek w towarzystwie znakomitego przewodnika. 

To nie wszystko: przejechaliśmy pod pomnik równika, bo kiedyś źle obliczono jego pozycję i wybudowano go nieco z boku. Tam z punktu widokowego widzieliśmy ogrom miasta. A potem był czas na zakupy. No i wyszłam w ponczo. Więcej wydaję niż zarabiam, nie ma ludzi idealnych. Ekwador jest zakupowym rajem. Po prostu ceny są dla nas zrozumiałe, bo płaci się w dolcach. I jest dość tanio. A towary są tak cudne, że jedni wracają z głuptakiem z ceramiki na pół walizki, inni z 10 magnesami, ktoś nabył kurę do kolekcji, bo cudna i nikt z pustymi rękoma nie wychodzi. Widziałam bluzy z wstawkami z lokalnych wzorów, które wyglądają stylowo. Taniej niż w Peru, to na pewno. Nastawieni na zakupy się nie zawiodą. 

Ekwador: Quito

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem